A/N: Świąteczne życzenia a wraz z nimi malutki prezencik - melancholijna miniaturka TIVY :) Wesołych Świąt!
** Chandni **
Wszedł do ciemnego mieszkania, rzucił kluczyki na komodę, zawiesił płaszcz na wieszaku w korytarzu, zapalił światło;ale tylko jedno. Był w melancholijnym nastroju, przy którym więcej światła nie była wskazana. Odłożył broń do kasetki a następnie podszedł do szklanego, okrągłego akwarium gdzie dwie złote rybki pływały.
- Kate, Ziva, mam nadzieję, że miałyście udany dzień - powiedział nasypując im jedzenia, po czym poszedł do kuchni i nalał sobie dobrej whisky, z którą następnie wrócił do salonu. Nogą włączył przełącznik od gniazdka, a następnie zasiadł wygodnie w fotelu na wprost pięknej, migającej światełkami, choinki. Wzorkiem przejechał po ozdobach, światełkach i zatrzymał spojrzenie na dole. Pod grubymi gałęziami choinki spoczął zapakowany, niewielki prezent i biała koperta. Uśmiechnął się na wspomnienie uczucia satysfakcji z tego, że udało mu się napisać swoją listę. Ten rok był naprawdę intensywny, ciężki, szalony i emocjonalny pod każdym względem. Nie miał jednak ochoty by robić podsumowanie całego roku bo wieczora i nocy by mu nie starczyło. Wiedział jedno-te zdarzenia zmieniły go, a może tak po prawdzie doszedł do wniosku, że już nie musi ukrywać swojego prawdziwego ja. Nagle dźwięk dzwonka oznajmiający połączenie w laptopie wyrwał go z rozważań. Całkiem zapomniał, że go nie wyłączył. Szybko podszedł i odebrał rozmowę.
-Tony - na ekranie pojawiła się Ziva. Wyglądała nieco inaczej niż zwykle a może to się tylko jemu wydawało - Ja tylko na chwilę, chciałam życzyć ci wesołych świąt-rzuciła pospiesznie, lekko zawstydzona jakby faktem, że nagle po kilku miesiącach ciszy, odzywa się tylko po to by mu złożyć życzenia.
- Dziękuję, miło, że zadzwoniłaś i zanim uciekniesz wiedz, że tęsknimy za tobą i wciąż… - powiedział lecz Ziva weszła mu w słowo ewidentnie nie chcąc by wypowiedział słowo na ‘K’.
- Wiem, Tony - zaśmiała się, przypominającą Tony’emu między innymi, co się mu w niej podoba - jestem coraz bliżej - oznajmiła jakby z dumą.
- Wiesz gdzie mnie szukać. Nigdzie nie mam zamiaru się ruszać, chociaż po ostatnim incydencie to muszę rozważyć zmianę lokalizacji na mniej wystrzałową - zapewnił i zaśmiał się by zmienić nieco ton ich konwersacji.
- Uważaj na siebie - powiedziała łagodnie i miękko. Nie musiała niczego więcej dodawać, bo wiedział, co chce powiedzieć. Opowiedział jej tylko spojrzeniem mówiącym więcej niż tysiące słów.
- Bywaj zdrowa, moja Zivo - szepnął i zakończył połączenie. Wiedział, że musi zrobić to pierwszy. Dawał jej do zrozumienia, że cały czas ja wspiera. Pragnął by wróciła ale kiedy wreszcie odnajdzie siebie. A on tu będzie na nią czekał, łudząc się w duchu, że może następne święta już spędzą razem jak niegdyś.
- Wesołych Świat, Zivo - dodał wznosząc toast ostatnim łykiem whisky.