piątek, 16 listopada 2012

Dla jego dobra

A/N: Tak, wiem... niby to blog z fikami o NCIS ale... Wen ma to gdzieś :P Musiałam uwolnić pisanie i dać mu napisać to co chce, bo przechodzimy kryzys :/ Zatem... jako, że nie lubię tekstów rodziców 'dla jego dobra' kiedy tyczy sie to dzieci, oto moje opowiadanie z tym wątkiem. Krótka miniaturka osadzona w serialu 'Strażnik Pierścienia'. Ja zdecydowanie wolę nazwę Lasko, ale... :) No to miłego :)

** chandni **








Siedział wygodnie w dużym fotelu, przy stoliku z alkoholem. Okna były zaciągnięte grubymi, masywnymi kotarami. Pokój oświetlała nocna lampka zapalona na stoliku przy łóżku. Nawet nie wiedział jak długo siedział w tym pokoju hotelowym, ale tak naprawdę to nie miało już sensu. Był wysokim, postawnym mężczyzną po pięćdziesiątce. Jego kruczoczarne włosy przyprószone były siwizną, a wokół oczu malowały się delikatne zmarszczki. Nie wyglądał na swoje lata; dzięki pracy jaką się zajmował ciągle musiał być w kondycji. W ręce trzymał szklaneczkę ze szkocką z lodem. Przyjechał do tego kraju po Angela, swojego syna. Jak rodzice mogę się mylić? Kpiący uśmiech wypełzł na jego twarzy. Czego on się spodziewał? Że Angel padnie mu w ramiona? Że zapomni o wszystkim i posłusznie z nim wróci do ojczyzny i zacznie pracować dla niego?

Faktycznie, tak myślał. Tak zawsze myślał odkąd Angel się urodził. Tak też było, gdy musiał upozorować własna śmierć osiem lat temu, pozostawiając siedemnastoletniego Angela pod opieką babci. Nie przewidział tego iż jego matka umrze trzy lata później, zabierając do grobu wszystkie sekrety. Marie była jedyną osobą, która wiedziała, że żyje. Wiedziała tak naprawdę czym się zajmuje, i że wróci po syna, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Upozorował własną śmierć bo musiał; tego wymagało jego zadanie, a przy okazji chciał chronić syna.


Dla jego dobra, zawsze sobie tak to tłumaczył, dorośnie to zrozumie.  
Wszystko już miał zaplanowane. Zapisał już syna na szkolenia w ich akademii. Załatwił mu internat. Czas był odpowiedni. Angel miał skończyć studia, on miał się pojawić i zabrać syna. Owszem, Angel skończył studia, ale przed czasem. Zrobił to zaledwie dwa lata po śmierci babci i wyjechał. Wszystkim sprzedał bajeczkę o wycieczce wakacyjnej. Tyle, że te wakacje trwały już trzy lata, a ślad po Angelu zaginął we Włoszech. Nie mógł uwierzyć, że jego ludzie zgubili jego syna! I przez tak długi okres nie wiedzieli, gdzie jest ani co się z nim dzieje. Dopiero niedawno wpadli na jego ślad tu, w Niemczech. I jakież było jego zdziwienie kiedy okazało się, że Angel wstąpił do zakonu. On sam nigdy nie był religijny dlatego chciał jak najszybciej zabrać stamtąd syna, bo nie chciał by się dzieciak marnował na klepaniu jakiś bezsensownych modlitw. Jego syn nie będzie żadnym klechą, tylko wyszkolonym agentem.  Wtedy też okazało się, że Pedrez, z którym zadarł odnalazł jego syna i chciał się nim posłużyć bo dotrzeć do niego. Nie mógł na to pozwolić. Właśnie dlatego między innymi upozorował własną śmierć – by chronić siebie i syna. Dzięki temu mógł całkowicie skoncentrować się na swojej misji wiedząc, że jego syn jest pod opieką jego matki.


Znalazł ich w opuszczonym domu, a widok jaki zastał zaskoczył i przeraził go. Jego syn nie leżał pobity i związany. Nie był bezbronny i nie wzywał pomocy. Ledwo poznał swojego syna. Angel stał w brązowym habicie przepasanym w biodrach skórzanym pasem. Miał krótkie włosy i kilkudniowy zarost. I wcale nie stał w pozie obronnej, tylko bojowej. Jego syn walczył niczym wojownik ninja w habicie. Jego ruchy były szybkie, silne i precyzyjne. Z przerażeniem patrzył jak jego syn rzuca w przeciwnikiem nożem, który zabrał od innego i zabija tamtego mężczyznę. Ale Angel nie był sam. Wraz z nim był drugi zakonnik tak samo ubrany, tylko miał blond włosy. Kiedy skończyli walczyć, stał nie potrafiąc wykrztusić z siebie słowa.
- Agent Donovan – usłyszał za sobą znajomy głos. Kiedy się odwrócił zobaczył Clarissę de Angelo, policjantkę z Watykanu, która była mu dobrze znana. Nie mógł uwierzyć, że kobieta następnie podeszła do obu zakonników i wycałowała ich.
- Angelo, Laskinio – jej głos był melodyjny, a na twarzy malowała się radość – Wyjechałam tylko na tydzień – dodała, jakby ich karciła za rozrabianie podczas jej krótkiej nieobecności. Po chwili jednak wszystko szlag trafił, a raczej silna pięść jego syna odnalazła drogę do jego szczęki. Nie dziwił się jego reakcji. Ale zdziwił się, gdy jego syn wybuchnął śmiechem kiedy mu oznajmił, że go zabiera z klasztoru. Siedzieli wtedy w jakiejś niewielkiej kawiarence, gdzie wszyscy znali jego syna, panią policjant oraz brata Lasko. Angel wysłuchał go, po czym łagodnie kazał mu - dla jego własnego dobra - odwalić się.  Jego syn użył dokładnie tego samego argumentu, co on.
Dla jego dobra.
Jak się wtedy dowiedział jego syn złożył już śluby i w pełni należał do Pugnus Dei – walczącego zakonu, którego zadaniem jest służenie i ochrona ubogich i potrzebujących pielgrzymów. Zakonu z 300-letnią tradycją.
Angel dyplomatycznie podziękował mu za wychowanie i za tamte lata, ale tamto to już dla niego przeszłość. Teraz był inną osobą. Dorósł. I jeśli chciałby siłą go zmusić do powrotu, musiałby się liczyć z tym, że wszyscy jego współbracia na czele z Opatem przyjdą mu z odsieczą.
Czuł ukłucie zazdrości. Angel był w agencji, ale kościelnej. I przede wszystkim patrzył na Lasko tak jak niegdyś patrzył na niego. Bart Lasko był jego nowym mentorem i idolem. Jego partnerem i przyjacielem.
Jego syn już go nie potrzebował. Dla Angela zmarł osiem lat temu i musi ten fakt, tę gorzką pigułkę przełknąć i zaakceptować.


Dla własnego dobra.         

5 komentarzy:

  1. Tak szczerze to nie znam serialu, ale mnie zaciekawiłaś i chyba zacznę go szukać w necie...

    Też nie lubię stwierdzenia "Dla jego dobra" jest takie wkurzające, że nie wiem... udusić by takiego można!

    Opowiadanie bardzo ciekawe i świetnie ukazane to jakim błędem jest sądzenie, że można tak po prostu kogoś zostawić "dla jego dobra" i sądzić, że jak się wróci to wszystko będzie tak jak dawniej... życie nie ma funkcji PAUZA...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że sie spodobało :) Sforo, zacznij od filmu Lasko-Pociąg śmierci, bo jest on wprowadzeniem do serialu. Niestety serial ma tylko 15 odcinków ale mi bardzo sie spodobał :) Ah, Angela nie ma w serialu - po prostu osadziłam ich w tym kanonie bo mi najbardziej odpowiadał. W wielu przypadkach 'dla jego dobra' jest uzasadnione, ale ja chciałam pokazać taki przypadek, gdzie jednak syn poradził sobie i zaczął żyć tak jak on chce a nie pod dyktando. No i wybrał też niebezpieczną ścieżkę, lecz dobrowolnie a nie zmuszony :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne :D Też nie znam tego serialu, ale może wkrótce się to zmieni :D Aczkolwiek zastanawiam, czy nie zacząć oglądać "Czystej krwi" najpierw. Jakoś tak na wampiry mnie naszło... A wracając do opowiadania. Czasami faktycznie "dla jego/jej dobra" ma jakieś uzasadnienie. Ale zbyt często wynika z błędnego przekonania rodzica o jego nieomylności... Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie się zabieram za szukanie serialu :D dzięki za radę... zapamiętać najpierw film potem serial...
    W sumie zazwyczaj "dla jego dobra" jest uzasadnione chęcią uchronienia kogoś przed jakąś krzywdą i to jest OK, ale jeśli taka osoba np. rodzic wraca o X latach i oczekuje, że nadal będzie tak jak kiedyś ale dziecko dorasta (bez rodzica) i wybiera własną drogę; trzeba się z tym pogodzić i pokochać osobę, którą jest syn/córka teraz, a nie na siłę próbować zmieniać ich świat na swoją modłę... W twoim opowiadaniu jest to bardzo dobrze pokazane, ojciec musi się pogodzić z wyborem syna (bo od tego nie ma już odwrotu), widzi, że jest mu dobrze tam gdzie jest... Jeśli popełniłam nadinterpretację, to bardzo przepraszam, ale tak jakoś mi się zebrało...

    OdpowiedzUsuń
  5. Serial jest z lektorem na chomiczku :) Nasze klimaty, więc daj znać jak obejrzysz. Mam zamiar zrobić i gdzieś na blogach wkleić właśnie tego typu seriale, filmy i książki by sie podzielić z Wami :)
    Zinterpretowałaś, Sforo, bardzo dobrze :) To właśnie chciałam pokazać, że nieraz coś może pójść nie po myśli rodzica, lub jednak nie da rady ochronić. Czasami trzeba jednak przemyśleć, czy nie warto tej osobie powiedzieć prawdę.

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...