środa, 30 października 2013

Ważne 'łóżkowe' decyzje - corss Shardiff/Nico

A/N: Miałam nie wracać do tego crossa ale chłopcy tak bardzo prosili, ze nie mogłam sie oprzeć :D Oneshot, akcja dzieje się pomiędzy historiami z opowiadań: Shardiff/Nico a Tivą. Mam nadzieje, że się spodoba :) Tak na dobrą noc ;)

** Chandni ** 

ps. jeśli macie ochotę na wiecej crossów chłopaków dajcie znać i rzućcie motywem jaki ma być zawarty w oneshocie :) Więcej również na ćwierkaczu :)



Wrócił z pracy do domu bardzo późno; praktycznie dochodziła północ. Specjalnie został w robocie dłużej. Miał chaos w głowie czego bardzo nie lubił. Zegar tykał głośno w jego uszach, a on jeszcze nie podjął właściwej decyzji. Zaledwie kilka dni temu zakończyli akcję w Alexandrii  w Egipcie, a on dalej nie wiedział co robić. To było tak całkiem niepodobne do niego. Zanim poznał Selenę wszystko było proste, chociaż wtedy niczego nie pamiętał. Wszystko szlag trafił gdy odzyskał pamięć. Jego przeszłość nie czyniła z niego pierwszorzędnego kandydata na męża i ojca. Ale z drugiej strony nie był takim okrutnikiem by mógł zostawić Selenę i Jasmine.
Poszedł do sypialni. Selena spała z głową przy poduszce, na której on sypiał; najwyraźniej uspakajał ją jego zapach, który pozostawił na pościeli. Cichutko zakradł się do łóżeczka w którym spała słodko Jasmine. Ten widok był rozdzierający serce. Poprawił kocyk otulający jego maleństwo, po czym cichutko wymknął się z sypialni. Zszedł na werandę i chwyciwszy za komórkę, wybrał numer jedynej osoby, która mogłaby utwierdzić go w jego decyzji.
 - Haloo… - usłyszał zaspany, przeciągły głos.
 - Nie mogę spać przez ciebie – rzucił bezceremonialnie i z wyrzutem.
- Jest… - jego rozmówca przerwał na chwilę; ewidentnie sprawdzał godzinę – Dwunasta trzydzieści, Shardiff – ziewnął ostentacyjnie do słuchawki.
 - Nie mów, że jak grzeczny chłopiec poszedłeś wcześniej spać? – zdziwił się. Nie sądził by jego rozmówca był osobą wcześnie kładącą się spać. Odpowiedziało mu tylko westchnięcie, które miało mu odpowiedzieć na pytanie.
 - Nie moja wina, że nie mogę przestać myśleć – rzucił z wyrzutem. To była jego wina, że Shardiff nie przestawał natarczywie myśleć, nie potrafiąc dojść do jednoznacznego rozwiązania sytuacji, w której się znajdywał.
 - Przestaw się z myślenia na działanie – stwierdził lekko ochrypłym szeptem.
 - Szeptasz mi do ucha… wcale nie dwuznaczne – parsknął Shardiff, uzmysławiając sobie właśnie, że zadzwonił praktycznie w środku nocy, do praktycznie nieznanej mu osoby. No ale tak szczerze to Nico nie był obcą osobą, a winowajcą jego natrętnych myśli i nieumiejętności podjęcia decyzji. Nico jednocześnie był jego wyrzutami sumienia.
 - Zakładam, że Susan śpi obok – bezczelnie prychając, jednocześnie czując ukłucie zazdrości. Oczami wyobraźni widział Nico leżącego wygodnie na dużym łóżku, przecierającego zaspane oczy i ze słuchawka przy uchu, a jego żona spała smacznie gdzieś obok niego lub, całkiem prawdopodobnie, na nim.
 - Długo baraszkowaliście? – zapytał ostentacyjnie. Dopiero teraz zrozumiał wymowną ciszę, która wcześniej padła na początku ich rozmowy.
 - Nie twoja… - zaczął zmieszany Carter, lecz po chwili Shardiff usłyszał inny, zaspany głos – Baaardzo długo – zdanie było zakończone radosnym mruknięciem, które doskonale znał. Tak samo mruczała Selena, gdy była zadowolona z ich łóżkowych igraszek.
 - Daj mi go, kochanie – usłyszał już całkiem rozbudzony głos Susan – Agencie Bardzo Specjalny Barrowman, alias Shardiff – zwróciła się do niego stanowczym głosem. Oho… zaczynało się – Zapamiętaj raz na zawsze, ze nie jesteśmy z porcelany i nie stłuczemy się łatwo. Zakochana kobieta jest gorsza od plag Egipskich, a z biologii powinieneś wiedzieć jakie są samice, które mają młode… - specjalnie zawiesiła głos – Należysz do Seleny czy to ci się podoba czy też nie. A poza tym… - prychnęła złowieszczo – Macie takie zryte systemy, ze ktoś musi nad wami czuwać i trzymać w ryzach – stwierdziła jednoznacznie.
 -  Zabawne, ha haha ha! – odciął się jak mały chłopiec udając urażonego. Ale kobieta miała rację.
 - Wiesz, że mówię prawdę, i że wiem co mówię – zaczęła poważnym głosem – Byłam przy Nathanie w najgorszych chwilach, biegałam niczym szalona amazonka po dżungli ścigając się z czasem i przeciwnikiem by uchronić świat przed zagładą. Dokopałam tym, którzy skrzywdzili mojego ukochanego i wreszcie, kiedy wszystko się skończyło nie zamierzałam pozwolić Nathanowi odejść. Na dobre i na złe, w bogactwie i w biedzie, w chorobie i w zdrowiu… To właśnie przysięgaliśmy sobie – skwitowała i podsumowała w jednym zdaniu wszystko. Shardiff uśmiechnął się. Ich kobiety naprawdę były bardzo niebezpieczne i szalone.
 - A poza tym… - zaczęła niebezpiecznie zniżając ton głosu. Do uszu Shardiffa dotarł stłumiony jęk Nico.
 - Kobieto, co ty mu tam robisz? – zapytał niepewny tego czy na serio chce wiedzieć.
 - Lepiej pochowaj niebezpieczne przedmioty z jej pola widzenia i pilnuj lepiej kajdanek – stwierdziła lekko pruderyjnie.
 - Nie myśl tylko działaj – na chwilę słuchawkę odzyskał Nathan, lecz ewidentnym było, że nie będzie w stanie dłużej rozmawiać – Ok., nie pośpię teraz przez ciebie. Rozbudziłeś wulkan pożądania i … - jego słowa przerwał niespodziewany i niekontrolowany jęk rozkoszy – Daj znać a ja… spełnię obowiązki… małżeńskie… - Nathan mówił urywanym szeptem. Shardiff bez problemu usłyszał jego przyśpieszony oddech i uśmiechnął się rozbawiony.
 - Owocnego baraszkowania i dzięki – powiedział, lecz nie uzyskał odpowiedzi; ktoś ostentacyjnie i chamsko rozłączył ich.  
Shardiff wyciągnął to pudełeczko, które ciążyło mu cały dzień w kieszeni marynarki. Otworzył wieczko i spojrzał na mieniący się pierścionek w świetle księżyca.
 - Tak – usłyszał nagle i aż podskoczył obracając się na wiklinowym fotelu. Na werandzie, w zmysłowym szlafroczku odsłaniającym długie, zgrabne nogi, stała Selena.
 - Nie tak miało to wyglądać… - rzucił lekko zmieszany sytuacją i mierzwiąc włosy, skrzywił się. Selana uniosła nieco brew do góry, po czym ostentacyjnie usiadła mu na kolana i wyrwała pudełeczko z jego zawartością.
 - Wiesz co się  z tym wiąże? – zapytała chcąc się upewnić.
 - Nie po to przerywałem Carterom w ich baraszkowaniu by… - odparł lekko urażony.
 - Przerwałeś im?! – zapytała z niedowierzaniem i zachichotała zasłaniając sobie usta dłonią. Po chwili jednak cmoknęła Ianto w usta.
 - Zatem czyń honory i włóż mi go wreszcie na palec a potem… potem…      

2 komentarze:

  1. no, no :D Ten to ma wyczucie :D Bardzo fajny one-shot, sama jestem ciekawa co zaplanowała Selena na potem :D Mogę się tylko domyślać, że na pewno coś baaardzo przyjemnego :D czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To, to było genialne! Shardiff ma wyczucie nie ma co i reakcja Seleny na wieść, że im przerwał baraszkowanie, aż wyobraziłam sobie jej minę :D
    Niech pomyślę Selena i Inato pujdą teraz w ślady Nata i Suzan, i wezmą się za robienie rodzeństwa dla małej Jasmine

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...