sobota, 11 stycznia 2014

Męska rzecz - Shardiff/Nico part1

A/N:  Witam w Nowym Roku! Wen trochę kaprysi, więc dałam mu pisać co chce. Jako, że uwielbia tych dwóch to postanowiłam napisać kolejnego crossa Nico/Shardiff. Miało być krótko ale wyjdzie jak zwykle ;)

Wielkie podziękowania dla Sfory, która podesłała kilka pomysłów :* Będzie i akcja i pieluchy ;)

Miłego czytania, a kto chce miniaturkę Tivy lub do NCIS to niech pisze w komentarzach temat to może się pomyśli ;)


** Chandni **




El Dorado, Wenezuela



Pomieszczenie było niewielkie i obskurne. Tak po prawdzie był to zbity z dykt barak. W środku znajdowało się kilka starych urządzeń, chwiejąca się ława oraz akumulator z doczepionymi drutami. Na środku, na odwróconych do siebie plecami krzesłach, siedziało dwóch mężczyzn.  Jeden z nich był ubrany na czarno. Po jego śniadej karnacji spływał pot, podrażniając tylko zadrapania na ciele. Miał krótkie, kruczoczarne włosy i ciemny mocny zarost. Mrocznym spojrzeniem lustrował od swojej strony pomieszczenie, co chwila fukając słysząc chichranie od strony swojego towarzysza. Drugi mężczyzna był ubrany na jasno; w bawełniane brązowe spodnie oraz koszulę lnianą. Również miał krótkie włosy, tyle że blond. Obaj mężczyźni mieli skrępowane sznurem ręce za swoimi plecami, co było niewygodną pozycją, zważywszy iż za plecami jednego zaraz siedział drugi, tak iż stykami się dłońmi.
Shardiff westchnął ciężko i obrócił głowę by spojrzeć na młodszego towarzysza. Sytuacja, w której się znaleźli nie była zadowalająca, a jego kompan chichotał  w najlepsze.
- To bardzo poważna sytuacja – powiedział ostrym tonem głosu, pragnąc by jego towarzysz uspokoił się i spoważniał.
- Wiem – odparł śmiejąc się, jakby powiedział mu jakiś dobry kawał – Ale czuję się jak bohater telenoweli – zarechotał – Nierozważni i mało romantyczni, odcinek tysiąc czterysta ósmy.   
- Nico, co oni ci dali? – Shardiff w końcu zadał nurtujące go pytanie. Normalnie jego kompan by się tak nie zachowywał. Gdyby Shardiff miał rozwiązane ręce to, ze zrezygnowania i załamania jego zachowaniem, pacnął by się w policzek. Tymczasem pozostało mu jedynie wziąć jedynie głęboki, uspakajający oddech.
 - Nie wiem, ale jest zajebiste – wychichrał, opierając głowę o bark Shardiffa – Sufit pływa – stwierdził, a Shardiff tylko zaklął pod nosem.
 - Gaz rozweselający – Shardiff postawił diagnozę niczym lekarz specjalista.  
 - Masz fajny, wygodny bark – oznajmił nagle Nico, który nie mógł przestać się śmiać. Z jednej strony był wdzięczny za to, że ‘poczęstowali’ go gazem rozweselającym. Przynajmniej sytuacja nie przerastała go za bardzo. Nie lubi być związany i niezdolny do działania. Na szczęście gaz działał na niego pozytywnie; nie odczuwał lęku i było mu błogo i do śmiechu. Ale zdawał sobie, że ta przyjemność niebawem się skończy i zrobi się bardziej groteskowo. Zatem postanowił działać.
 - Że to niby ma być komplement? – zapytał go Shardiff, marszcząc gniewnie brwi. Próbował wyswobodzić ręce ale dobrze ich skrepowali i na ich nieszczęście przeszukali ich i zabrali Shardiffowi broń oraz nóż. Zabrali im nawet zegarki.  W pewnym sensie jednak cieszył się iż Nico był znieczulony gazem rozweselającym. Po przejściach jakie miał cztery miesiące temu, taka przygoda mogła odbić mu się czkawką.  A powtórki z Damaszku to Shardiff nie chciał mieć.
 - Przepraszam – zaczął temat. Wolał utrzymać rozmowę na jakikolwiek temat, by nie przytłoczyła ich sytuacja.
 - Za co? – kiedy Shardiff spojrzał na Nico, mężczyzna unosił pytająco jasne brwi, wciąż trzymając głowę na jego barku.
 - Obiecałem Susan, że będę pilnował cię przed kłopotami – przyznał Shardiff, zwieszając głowę.
 - W takim razie ja też przepraszam, bo obiecałem Selenie, że nie sprowadzę kłopotów na ciebie – powiedział nieco poważniejszym głosem Nico.
 - To im się nie spodoba – przyznał Shardiff i aż syknął na widok wściekłych ich partnerek.
 - Nie tylko im – westchnął ciężko Nico, podnosząc głowę z barku Shardiffa i całkiem poważniejąc.
 - Syriusz?
 - Syriusz – przytaknął, krzywiąc się przy tym. Już w uszach słyszał wściekły głos swojego przybranego brata – Uważa, że jestem magnesem, który przyciąga kłopoty – oznajmił.
 - Się nie dziwię – stwierdził z rozbawieniem Shardiff. Na serio, dzieciak przyciągał kłopoty jak mało kto.
 - Hej! – obruszył się Nico.
 - Co ‘hej’? To ty chciałeś grać bohatera – przypomniał mu Shardiff.
 - Ah, to u mnie normalne, że chcę ratować świat – stwierdził niewinnie Nico.
 - Ta, i wpakować nas przy okazji w piękne szambo – rzucił z wyrzutem Shardiff.
 - Ale przecież ty to lubisz – Nico zauważył trafnie i lekko zaśmiał się. Powoli środek przestawał działać.
 - Nie zwalaj na mnie i nie udawaj niewiniątka – zaatakował go nieco Shardiff – Syriusz powinien przełożyć cię przez kolano – dodał szorstko.
 - Ej, dzieci będą głupie – zaprotestował Nico, ale Shardiff miał racje. Jednak nawet spranie mu tyłka nie przyniosłoby rezultatów. Taki już był.
 - Wara od moich przybranych bratanków – naskoczył na niego Shardiff.
 - Bratanków – prychnął zadowolony Nico, szczerząc się w szerokim uśmiechu, na co Shardiff przewrócił tylko oczyma. Shardiff miał już pozamiatane. Dzieciak wchodził do krwiobiegu. Mężczyzna aż zaśmiał się pod nosem. Stracił biologiczną rodzinę ale teraz dostawał członków rodziny nie biologicznej aż z nawiązką. Zdziwił się jednak iż tak szybko dopuścił do siebie Nico. DiAngelo potrzebował więcej czasu by zdobyć sobie zaufanie Shardiffa, natomiast Nico zajęło to zaledwie jedno spotkanie.
Z własnych myśli został wyrwany przez dziwne odgłosy.
 - Uspokoisz się wresz… - zaczął lecz nie skończył, uderzony gwałtownym ruchem ze strony Cartera, który z całej siły wbijał się w jego plecy, a jego głowa wisiała praktycznie na jego barku. Z językiem wystawionym z boku warg i zmrużonymi oczyma wyglądał dość komicznie - Czy ty leżysz na moich plecach? – zapytał po chwili.
 - Aha, sięgam po nożyk – wysapał, nie przestając się wiercić i wydawać dziwnych odgłosów. Shardiff zmrużył oczy nie rozumiejąc za bardzo.
 - Jaki nożyk? – zapytał lekko zirytowany zachowaniem Cartera. Czyżby dzieciak miał halucynacje? O jakim nożyku on bredzi, skoro dokładnie ich przeszukali?
 - Ostrze – oznajmił jakby to była najbardziej oczywista rzecz, a następnie puścił oczko do niego - A teraz bądź tak łaskaw i odchyl się nieco bo dosięgnąć nie mogę – poprosił.
Shadriff, co prawda niechętnie, ale zrobił jak go proszono. Było mu niezmiernie gorąco w tych czarnych ciuchach. Dlaczego właściwie nie posłuchał Nico i nie ubrał lżejszych i jaśniejszych? Bo za bardzo przyzwyczaił się do ciemnych kolorów, które jeszcze bardziej podkreślały jego mroczność. Miał nadzieję, że w ten sposób odstraszy rabusi czy innych przestępców. Zapomniał jednak, że towarzyszy Nico, który przyciąga kłopoty jak magnez.
 - Ooo tak, właśnie, jeszcze troszkę – paplał Nico – Następnym razem zapisze się na jogę.
 - Przeszukali nas – Shardiff przypomniał tylko oczywistą rzecz. Było mu nieco niewygodnie i ciężko pod ciężarek Cartera; a raczej ciężarem Cartera i jego krzesła, które niemiłosiernie wpijało mu się w plecy.
 - Aha – rzucił jakby w powietrze – Modo pracował dla Piątki.
 - I co w związku z tym? – dopytywał, nie bardzo dostrzegając związek.
 - Rany – tym razem to Nico obruszył się na zachowanie Shardiffa – Upał zaszkodził ci na myślenie czy jak? – fuknął, lecz po chwili wytłumaczył – A to, że szpiedzy noszą w podeszwach swoich butów różne niespodzianki, jak nożyki lub nadajnik GPS. Powinieneś to wiedzieć.
 - Dla przypomnienia, to byłem płatnym zabójcą a nie szpiegiem – obruszył się Shardiff, jednak w głębi ducha sam siebie skarcił. Nico miał rację. Powinien gdzieś przeszmuglować nożyk lub coś innego przydatnego. Jednak jadąc z Nico na konferencję nie spodziewał się, że wpadną w tarapaty. Chociaż jego intuicja podpowiadała mu, że coś się święci.
 - A jednak – westchnął Nico. W ciągu pięciu lat pracy dla Icarusa nauczył się, że musi być przygotowany na każdą ewentualność. Nie zawsze będzie mógł liczyć na pomoc agentów, a poza tym lubi czuć tę satysfakcję, kiedy sam o siebie zadba.  
 - Więc, niczym James Bond, masz w bucie ostrze nożyka? – kontynuował rozmowę Shardiff. 
 - Aha, ale McGyver ze mnie żaden i nie wyczaruję ci z niczego bomby – oznajmił i zawołał radośnie - Mam!
 - To dlatego uparłeś się by ubrać te buty. Spryciarz – Shardiff zaśmiał się nieco.
Nico powoli poprawił swoja pozycję na krześle.
 - Ludzie kochani – sapnął, gdy zakręciło mu się w głowie. Zamknął oczy i wziął kilka oddechów. Cały był spocony, a ręce drżały mu niemiłosiernie, tak iż wystraszył się, że może upuścić nożyk – Po tym przyda mi się długi masaż – oznajmił jakby dla rozluźnienia atmosfery – Podam go tobie – powiedział.
 - Kej – odparł Shardiff – Kiedy ja będę męczył się ze sznurami, ty przypomnij mi jak my właściwie się tu znaleźliśmy – rozkazał, biorąc od Nico ostrze nożyka i zabierając się za swoje sznury. Wiedział, że adrenalina i gaz rozweselający wypompowały Nico, tak iż teraz nie będzie w stanie działać, ale musiał go czymś zająć. Miał tylko nadzieję, że Nico nie będzie miał jakichś nieprzewidzianych nawrotów PTSD. Dzieciak dopiero co odstawił leki.
 - Shardiff, jeszcze za wcześnie na bajkę na dobranoc – zaśmiał się Nico. Dobrze, że zamknęli ich w jasnym pomieszczeniu na dworze a nie w ciemnym w jakimś budynku, bo by zaczął panikować. Na duchu podnosiła go świadomość, że nie był w tej całej sytuacji sam, tylko był przy nim Shardiff, a i miał nadzieję, że kawaleria nadciągała.
 - Zrób mi tę przyjemność – poprosił łagodnie Shardiff, obracając się do towarzysza i perfidnie uśmiechając.     

2 komentarze:

  1. Teraz nie przestaję się szczerzyć do monitora! Nico na gazie rozweselającym był genialny... Shardiff ma teraz całkiem pokręconą rodzinkę, nie ma co :D A po powrocie pewnie czeka ich wykład na temat bezpieczeństwa, wygłoszony przez Selenę i Susan... Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Padłam... Poważnie, padłam. Ze śmiechu. Chociaż sytuacja w jakiej znaleźli się moi ulubieńcy jest nie do pozazdroszczenia... Zwłaszcza dla Nico, bo Shardiff z gorszych kłopotów potrafi się wykaraskać... Ale motyw z gazem rozweselającym naprawdę genialny, jak również bondowskie akcesoria Nico :D Dawaj dalszy ciąg szybciutko, bo już nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...