poniedziałek, 3 marca 2014

Prosty gest

A/N: Wen ma używanie - sorry, a może i nie bo w końcu Tiva ff :) Oneshot pod wpływem Teen Wolfa. Kolejny smutny - mam nadzieję, że się spodoba (tak, tak, nie spodoba) Ale wiecie o co chodzi. 

** chandni **





Tony położył dłoń na jej dłoni i ten gest w zupełności wystarczył; mówił jej wszystko, co w tej chwili chciała usłyszeć. W ich relacji słowa nie były tak ważne jak czyny. Tego nauczył ich ich szef – wielki Leroy Jethro Gibbs. W tej chwili ten gest mówił Zivie jak jest ważna dla Tony’ego i co do niej czuje oraz, ze zawsze może liczyć na jego pomoc. Niczego innego nie potrzebowała i nie oczekiwała. Wracali właśnie z podróży służbowej z Berlina do Navy Yardu. Tony zatrzymał samochód na czerwonym świetle. Ich rozmowa była dość prywatna i szczera. Ale tak naprawdę to liczył się ten jeden mały, zwykły, prosty gest. Ten wyjazd udowodnił ponownie, że na Tony’ego mogła zawsze liczyć. Czuła się przy nim bezpiecznie. I zatańczyła z nim – z prawdziwym mężczyzną swojego życia. Miała nadzieję, że uda jej się to powiedzieć Tony’emu w odpowiednim momencie, gdy poukłada swoje życie.
Tony ruszył powoli na zielonym świetle. Ziva odwróciła głowę a potem usłyszała krzyk Tony’ego i ten specyficzny trzask uderzanego auta o ich samochód, gniecionej karoserii, tłuczonego szkła.   
Następnym co pamięta Ziva, co przywróciło ją do świadomości to dźwięk strzałów. Kiedy podniosła głowę, zrozumiała, co się działo. Napastnik przedziurawił zbiornik paliwa w ich samochodzie i czekał aż wycieknie odpowiednia ilość paliwa by móc rzucić niedopałek papierosa bądź zapaloną zapałkę. Ziva musiała działać szybko. Tony leżał na kierownicy i nie ruszał się.   Z jego czoła ściekała stróżka krwi.
- Tony – szarpnęła za ramię partnera – Musimy uciekać! – krzyknęła przerażona. Chwyciła za swój pas i skrzywiła się, gdy jej rękę przeszył przenikliwy ból. Nie zważając na niego, odpięła pas i wyskoczyła z samochodu. Musiała wydostać     z wraku Tony’ego. Napastnik nie czekał już dłużej; swym SUV’em podjechał     i rzucił niedopałek papierosa, w momencie, gdy Ziva mocowała się z drzwiami od strony kierowcy.  
 - Obudź się wielki śpiochu! – ofuknęła go Ziva, kiedy udało jej się otworzyć drzwi – DiNozzo, koniec spania! – krzyknęła zrozpaczona David. Kończył im się czas. Zaraz samochód wybuchnie. Nie mogła pozwolić by przez nią zginął jej ukochany. To nie tak wszystko miało się potoczyć. Usłyszała pisk opon i po chwili poczuła czyjeś ręce odciągające ja od swojego partnera.
 - Proszę uciekać, auto zaraz eksploduje! – kierowcą, który przejeżdżał tą drogą, okazał się być funkcjonariuszem policji, który dopiero co skończył swoja dzisiejszą służbę.
 - Nie zostawię go! – krzyknęła David, szarpiąc partnera. Tony na chwilę jakby odzyskał przytomność. Uniósł głowę i rozejrzał się. Po chwili dotarła do niego groza całej sytuacji.
 - Zabierz ją stąd! – rozkazał mężczyźnie, sam próbując wyswobodzić się z pasów, które się zacięły – Zivo, uciekaj! – rozkazał. W jego oczach dostrzegła ostrość polecenia starszego stopniem, a zarazem miłość, którą do niej czuł.
 - Nie – szepnęła David, gdy policjant odciągnął ją od samochodu, który po chwili eksplodował.    
 - TONY! – Ziva zawyła z bólu. W przeciągu niewielkiego odstępu czasu straciła dwie bardzo ważne osoby w jej życiu. Jak ona teraz będzie dalej żyć, skoro jej dusza właśnie umarła?

1 komentarz:

  1. Nie podoba mi się... To znaczy podoba, ale... Dobrze wiesz, o co chodzi. Nie lubię jak mi zabijasz bohaterów. Nawet w taki sposób. Nie przemawia do mnie ostatnio poświęcenie z miłości i cały ten tkliwy romantyzm. Jestem ostatnio bardzo anty, jeśli chodzi o facetów :) Cóż, życie... Ale napisane świetnie, jak zwykle zresztą :D

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...