środa, 18 września 2019

Skończyć cz15

Moje przeczucie było coraz mocniejsze, gdy lekarze zmniejszyli jeszcze bardziej leki. Od rzekomej ‘śmierci’ Zivy i Gibbsa minęło dwadzieścia siedem godzin. Kazałem McGeekowi przywołać Fornella do siebie. Wiedziałem, że Tim nie jest w stanie teraz się niczym zająć. Był zbyt roztrzęsiony. Ducky i Palmer mięli masę roboty w prosektorium, a Abby... Abby to była inna historia a raczej histeria. 
-DiNutso – Fornell przywitał się i oklapł na niewygodne krzesło – Co mogę dla ciebie zrobić? – zapytał przypatrując się mi uważnie.
 - Poszukać po szpitalach i NIE! Nie zwariowałem! – wycedziłem ostro chcąc by dotarło do nich – Wiem, że żyją. Proszę cię Toby, zrób to dla mnie. 
Agent FBI spojrzał na mnie posępnie ale przytaknął. Wiedział, że nie ma co się ze mną teraz kłócić. Zrobi to dla mojego świętego spokoju.
 - Nie rób sobie nadziei, Tony – powiedział wstając i kładąc mi dłoń na ramieniu, a następnie wychodząc. Wziąłem głęboki oddech i chwyciłem za komórkę. 
Teraz dopadły mnie wyrzuty, że zostawiłem Jackoba samego.
‘Hej’ napisałem i czekałem czy w ogóle się do mnie odezwie.
‘Tony?! To naprawdę ty?! Jak się trzymasz? Twój ojciec mi wszystko wyjaśnił.’ Odczytałem i uśmiechnąłem się blado. 
‘Wybacz... powoli dochodzę do siebie... nie jest mi łatwo...’
‘Ja na twoim miejscu... kurcze, nie wiem... ale nie jestem aż tak silny jak ty...’
‘Ja też nie jestem silny... nie tak jak myślisz ale muszę być dla nich’ oznajmiłem. 

**

Minuty wlokły się w nieskończoność zamieniając boleśnie w godziny. Lekarze w końcu zdecydowali, że mogę spróbować na krótka chwile usiąść na łóżku. Wow, nie wyobrażacie sobie jaka zmiana. Już miałem dość leżenia. Rana pooperacyjna goiła się bezproblemowo. Zatem brakowało mi tylko jednego. Dobrej wiadomości. 
Powoli już zaczynałem przysypiać, gdy usłyszałem skrzypnięcie drzwi, a następnie w progu ukazał się Fornell.
 - Jak wy to robicie? – zapytał lekko się uśmiechając a następnie robiąc miejsce dla dwóch osób. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok na świecie.
 - Gibbs, Ziva – wykrztusiłem czując jak oczy zachodzą mi łzami. Oboje wyglądali jak siedem nieszczęść. Ziva miała rozbite czoło, podkrążone oczy, wyglądała mizernie. Trzymała  prawą rękę blisko siebie. Zauważyłem bandaż na niej. Nie chciałem myśleć o urazach, które ubrania chowały. Gibbs miał podrapana twarz i kilkudniowy zarost. Kiedy się poruszał utykał, a przy każdym ruchu na jego twarzy malował sie grymas bólu. Jednak mnie to nie obchodziło. Najważniejsze było, że żyli.
 - Jak? – szepnąłem. Oboje usiedli po obu bokach mojego łóżka. 
 - Zostaliśmy zaatakowani w hangarze jednak udało nam się zlikwidować przeciwnika. Było naprawdę blisko – zaczęła Ziva biorąc mnie zdrowa ręką za dłoń – Zmusili nas do oddania broni, kurtek z napisem ‘NCIS’, komórek oraz odznak. Nie spodziewali się, że mamy noże – Ziva uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Gibbsa. 
 - Niech żyje zasada numer 9 – rzuciłem spoglądając na swojego szefa, który tylko przytaknął. 
 - Nastąpiła jedna eksplozja, wiec zaczęliśmy uciekać w stronę wyjścia przy rzece a potem następna eksplozja wyrzuciła nas do rzeki – Ziva kontynuowała. 
 - Dopłynęliśmy do brzegu – odezwał się Gibbs krzywiąc się lekko. 
 - Trochę nam to zajęło. Potem znalazła nas para staruszków i zawiadomiła karetkę. Z wyczerpania oboje byliśmy nieprzytomni do późnej nocy. Dziś Fornell nas znalazł ale lekarze uparli się by zrobić nam dodatkowe badania zanim nas wypisali. Ale już jesteśmy – Ziva ścisnęła mi dłoń.
 - Kocham cie – szepnąłem – I szefa również – dodałem czując jak łzy szczęścia spływają mi po policzkach. 
 - Widzę, że z Toba coraz lepiej, DiNozzo – Gibbs wymownie spojrzał na mnie zauważając iż siedzę. 
 - No w końcu – Ziva zrobiła srogą minę – Do ślubu pozostały niespełna cztery miesiące!
 - Teraz to od razu stanę na nogi – roześmiałem się. 
 - Powinniście odpocząć – odezwał się w końcu Fornell, który cały czas stał w drzwiach. 
 - Gorąca kąpiel – Ziva aż się rozmarzyła, pocałowała mnie i wstała – Wrócę szybko – zapewniła.
 - Zajmij się nimi Toby – poprosiłem a gdy wyszli chwyciłem za telefon.
‘ŻYJĄ! Właśnie z nimi rozmawiałem!’ przekazałem radosna informacje Jackobowi. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...