wtorek, 22 maja 2012

Ianto Barrowman

A/N: Em... wiem... mam skończyć Sforę Gibbsa ale dziś zostałam zaatakowana przez szalonego Wena. Em... no... nie powinnam Wam tego dawać, nie powinnam w ogóle pisać takiego crossa. Ale stało sie... Skoro Ziva była w Mossadzie musiała poznać mojego 'Chłopca". Tak, mojego, bo jest on wytworem mojej wyobraźni i należy do mojego opowiadania. Jest to one-shot, co oznacza, że więcej takiego crossa nie będzie. Zatem... uh... oddaje wam do oceny. Do Sfory Gibbsa jak najbardziej wrócę - I promise!


** Chandni** 



Ziva David wyszła z windy radosnym krokiem i skierowała się w stronę swojego biurka. Wróciła właśnie z przerwy na lunch z kubkiem herbaty. Była w doskonałym humorze aż do momentu, gdy zobaczyła swojego partnera, Anthony’ego DiNozzo, stojącego przy schodach prowadzących do MTAK’u i rozmawiającego z drugim mężczyzną. Ziva zdołała odłożyć kubek na biurko, bo gdyby tego nie uczyniła spadłby on na posadzkę. Mężczyzna rozmawiający z jej partnerem obrócił się tak iż zamiast pleców ujrzała profil jego i zamarła. Ziva stała przerażona przy swoim biurku, z nie dowierzaniem przypatrując się temu człowiekowi. Tak, ona oficer Mossadu, bała się tego człowieka. Agentka nie mogła uwierzyć, że po tylu latach wciąż ma ciarki na ciele na jego widok, jej ciało tężeje, oddech staje się szybszy a w gardle zasycha. Jakby groziło jej śmiertelne niebezpieczeństwo, jakby zaraz miała nastąpić katastrofa. Co ten człowiek robił tu, w miejscu w którym poczuła się bezpiecznie?

Co on robi w agencji pełnej agentów federalnych? pomyślała z trudem.
Stała zdjęta strachem przypatrując jak obaj mężczyźni żartują. Ten człowiek zawsze ją przerażał. Był nieobliczalny, szalony, groźny, silny, niebezpieczny, przebiegły. Był maszyną stworzoną do zabijania i zadawania bólu. Stworzył go sam Mossad wraz z tajną komórką o nazwie ‘Spokojny Dom’.  
Ziva miała tę nie przyjemność odbycia treningu z tym potworem.  

Mossad - 10 lat temu

Ziva weszła na salę treningową, gdzie miała odbyć trening z Wolnym Strzelcem. Tak go nazywali, bo każdy obawiał się wymienić jego imię, jakby było zatrute jadem. Ziva wiedziała, że jest to nietypowe w Mossadzie, ale skoro jej ojciec nawet unikał wymówienia imienia tego człowieka to oznaczało, że coś jest na rzeczy. Słyszała jedynie plotki na jego temat i nie podobało jej się to, co słyszała.

Mężczyzna nigdy nie cofnął się przed najbardziej szalonym i niebezpiecznym zadaniem. Był wyszkolony w torturowaniu, manipulacji ludźmi, był genialnym kameleonem. Na dźwięk jego imienia największe gnidy w Afryce i Azji uciekały z popłochem. Każdy się bał. Ziva wiedziała, że był szkolony w walkach z różnymi rodzajami broni od noży poprzez miecze a skończywszy na zwykłym szalu. W walkach wręcz również był bardzo dobry. Potrafił być okrutny a następnie czarujący, by w mgnieniu oka skręcić ci kark.

Ziva dostrzegła postać stojącą przy macie. Miał na sobie jedynie czarne bojówki i stał plecami do niej. Postanowiła zatem mu się bliżej przyjrzeć zanim zaczną.
Był wysokim, wysportowanym mężczyzną. Emanowała z jego ciała siła i władza. Ziva przyjrzała się jego umięśnionym plecom i omal aż nie cofnęła się na widok skaryfikacji pokrywającej całe jego plecy. Tatuaż przedstawiał płaczącego, jednak wciąż majestatycznego anioła.
- Będziesz tak sterczeć i się gapić? - rzucił ostrym, lekko chrypkim głosem odwracając się gwałtownie.
Ziva zobaczyła mroźne, mroczne oczy pozbawione cienia jakichkolwiek uczuć.
Włosy miał ścięte krótko, a na twarzy widniał tygodniowy zarost, uwydatniając i podkreślając jego ostre rysy. Na jego wargach tańczył lekki szyderczy uśmiech - Pokaż co potrafisz, Zivo David - dodał wyzywająco.

***

Ziva nie pamięta w jaki sposób, ale nagle znalazła się przyciśnięta do zimnej ściany. Jej ciało było uwiezione w stalowym objęciu jej przeciwnika. Na karku czuła jego ciężki oddech. Przygniótł ją kolanem jeszcze mocniej i przejechał nieogolonym policzkiem po jej gładkiej cerze. Zimny dreszcz przerażenia przeszył jej ciało.
- Nie zapomnij tej lekcji, moja Zivo - szepnął jej do ucha, po czym obrócił i rzucił na podłogę.
Nie wstała. Była zbyt zmęczona by ruszyć się. Każdy jej mięsień wrzeszczał w agonii.

NCIS - czas obecny     

Ziva pamięta jeszcze jak obszedł się z nią podczas misji. Jak na jej oczach torturował dwóch mężczyzn, jak zabijał. Na samo wspomnienie robiło jej się niedobrze. Pamięta, że na ciało zamordowanej kobiety położył zakrwawioną białą różę. Ziva zapamiętała. Jego znakiem rozpoznawczym, jego podpisem był zakrwawiony biały płatek róży pozostawiony przy ofierze.

Agentka stała zamroczona aż do chwili, gdy obaj mężczyźni podeszli do niej. Obaj śmiali się z jakiegoś głupkowatego żartu.
- Coś taka zamroczona? - zażartował Tony szturchając ją - No tak, widzisz takich dwóch przystojniaków to... - nie skończył bo Ziva nadepnęła mu obcasem na nogę.
- Auć... Agent Ianto Barrowman, agenta Ziva David - przedstawił posyłając gniewne spojrzenie partnerce - Ianto pracuje od dwóch lat dla Cartera.

Ziva aż zamrugała. Dwa lata?! Przecież...
Wtem Ziva przypomniała sobie, że rzucił Mossad i przeniósł się na rynek Europejski i Amerykański, a następnie słuch o nim zaginął.
- Miło poznać - zmusiła się na uprzejmość i uśmiech. Mężczyzna, którego nazywano Barrowman’em uśmiechnął się do niej. Był chudszy niż ostatnim razem jak się widzieli. Nie maił też zarostu, a jego włosy były dłuższe. Natomiast na jego twarzy malowała się cienka blizna przechodząca przez lewą brew i kierująca się ku skroni - zapewne pozostałość po jednej z misji. Pierwszy raz zobaczyła go w garniturze i to na dodatek w innym kolorze niż czarny.

Agentka wiedziała, że należy do niebezpiecznie przystojnych ludzi ale na szczęście na nią jego urok nie działał. W ogóle wiedziała, że nie szuka ani partnerki czy kochanki. W przeciwieństwie do Tony’ego dla niego liczyły się tylko interesy. Jakby zabijanie samo w sobie dawało mu wiele satysfakcji.

Telefon DiNozzo zadzwonił wywołując wszystkich z dziwnego stanu wzajemnej obserwacji . Tony udał się do biurka odebrać natrętny telefon, natomiast Ziva pozostała w niezmienionej pozie, jakby oczekując niespodziewanego ataku. Ianto nachylił się, ogarnął niesforny kosmyk jej włosów przysłaniający jej oczy i rzekł:
- Miło cię znów zobaczyć, moja Zivo.
Po chwili znikł w windzie pozostawiając oszołomioną agentkę. Ziva pobiegła do łazienki by uspokoić nerwy.
- Cholera by cię wzięła Shardiff! - warknęła rzucając gniewnie zmięty ręcznik papierowy do kosza i gwałtownie wychodząc z pomieszczenia, mając tylko nadzieję, że DiNozzo nie będzie chciał pociągnąć ją za język. Nie wiedziała jakie zamiary miał udając agenta, ale miała nadzieję, że nie było to związane ze szpiegostwem czy morderstwami.

Ziva nie mogła wiedzieć, że Ianto dopiero miesiąc temu w pełni odzyskał pamięć i był objety specjalnym programem.

5 komentarzy:

  1. O rany! Co to za program specjalny? Historia Barrowmana przypomina mi trochę, gość o super specjalnych zdolnościach szpiegowskich i w dodatku zabójca traci pamięć... szkoda, że takie krótkie, może jednak napiszesz coś więcej do tego...
    Ale NAJPIERW dokończ Sforę Gibbsa, ja chcę zobaczyć mojego Tonego Doo w akcji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sfora - wszystko jest opisane i wyjaśnione w moim opowiadaniu a tu po prostu chciałam dać taka mała miniaturkę z Zivą;) Tak, tak postaram się szybko napisać coś do Sfory Gibbsa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny one-shot. I Ziva, która odczuwa strach to coś nowego. Zawsze sprawiała wrażenie, że nikogo ani niczego się nie boi. Super :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że się podoba. właśnie taką Zivę chciałam pokazać a wiedziałam, że do tego byłby zdolny jedynie Shardiff >:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tak, tak ! FanFic w całości o mojej Ziv ! Kocham Cię normalnie ;* Musisz pisać co dalej jak tylko dokończysz Sforę Gibbsa :D

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...