środa, 5 czerwca 2013

Rodzina part III.

A/N: No, uchylamy rąbka tajemnicy :) Alexandretto - ja wiem, że G jest zajęty, dlatego wyjaśniałam, ze nic ich nie łączy, tylko jest w typie Tarren :) Ledwo dałam radę, ale jest :) Mam nadzieję, że się spodoba.

** Chandni **


Tarren wpatrywała się w swoją matkę. Wiedziała, że kobieta próbuje pozbierać swoje emocje i uczucia, po tym jak została gwałtownie wytrącona z równowagi. Czym był ów projekt, że wywołał aż taką reakcję u niej?
- Skąd pewność? - zapytała Hetty zwracając się do Wallance’a, chcąc się upewnić, że nie ma mowy o błędzie lub pomyłce.
- Bo próbowano mnie zabić - odparł chłodno Daniel - Przyszedłem do O’Donnela, ponieważ nie sadziłem, że oddzwoni. Chciałem go ostrzec, ale jedynie co zastałem w domu to zwłoki na posadzce w kuchni. Wtedy zostałem zaatakowany przez agenta CIA - wyjaśnił rzeczowo.
- Więc zabiłeś go w samoobronie - zauważyła Tarren i wymownie spojrzała na Sama i G.  
- Nie wiedzieć czemu, zawsze biją po żebrach - zakpił Wallance i syknął ubierając czystą koszulkę, którą przyniosła mu Nell.
- Jest spore poruszenie w CIA z powodu pojawienia sie Daniela. Uznali go za zdrajcę Stanów ukrywającego się w szeregach Mossadu. Zdrajcę, który sprzedaje sekrety CIA  agencji innego państwa. Na dodatek jest niebezpiecznym hakerem. Wydali międzynarodowy nakaz schwytania ciebie - oznajmiła Nell ze współczuciem.
- A tak bardzo unikałem popularności - zakpił, po czym posłusznie wziął od lekarza środku przeciwbólowe i połknął.
- A może to ty nas wkręcasz i manipulujesz? - odezwała się Kensi. Tarren wiedziała, że wszyscy są bardziej wrogo nastawieni do Daniela, ponieważ nie pała on sympatią względem Hetty i zadarł z Samem. A poza tym był z Mossadu, a wszyscy wiedzieli, że Mossad lubi mieszać i koloryzować pod swoje dyktando.
Tarren musiała się przyznać przed samą sobą, ze jej również przeszła ta myśl przez głowę. Może chce wprowadzić zamęt, sprowokować Hetty? Może ma prywatna vendettę? Może Mossad wysłał go by zniszczył ich organizację? Albo Daniel był w coś zamieszany i próbował teraz zwalić winę na kogoś innego, ratując własną skórę?
Widziała po twarzach zebranych, że i oni myśleli podobnie. Tylko Hetty...

Daniel nic nie odezwał się i to zaskoczyło Tarren. Mężczyzna nie bronił sie przed zarzutami, nie wyśmiał ich, nie zaprzeczył ani nie potwierdził. Miał tylko swe jasne spojrzenie utkwione w twarzy Hetty i Tarren zrozumiała, że to co mówi jest prawdą.
- Pan Wallance nie kłamie - stwierdziła po chwili Hetty. Chociaż pewnie wolałaby by nie miał racji, zgadywała Tarren.
- To z czym właściwie mamy do czynienia? Czym jest Projekt Utopia? - domagała się wyjaśnień Tarren. CIA działało gwałtownie i pochopnie zarazem. Co zrobili tak strasznego, że teraz nagle zaczynali panikować i eliminować świadków?
Daniel gwałtownie pokręcił przecząco głową.
- Lepiej dla was jak nie wiecie - oznajmił, na co wszyscy się oburzyli, oprócz Hetty.
- Mamy prawo wiedzieć - odezwał się Sam.
- Gówno macie, a nie prawo! - obruszył się Daniel, gwałtownie wstając. To był jego błąd, bo już po chwili opadł z powrotem na krzesło i trzymając za żebra, skulił się.
- To zbyt niebezpieczne byście poznali prawdę - wsparła go Hetty. Tarren rozumiała ich postępowanie bardzo dobrze. Hetty o wielu rzeczach jej nie mówiła dla jej dobra, ale zdarzyło się kilka razy, że źle się to skończyło dla Tarren, omal nie fatalnie. Dlatego wolała jednak by powiedzieli, o co chodzi.
- NCIS i tak się dowie. Dyrektor Vance już naciska na informacje w sprawie O’Donnela. Waszyngton już wie, że coś się święci - oznajmił Granger, naciskając na Hetty i Daniela do współpracy.
- Mossad pewnie też już wie... - westchnął ciężko Daniel, po czym spojrzał na zebranych - Macie zamiar wszyscy tak stać? Bo zapewniam, że to cholernie długa historia - zapewnił z rozbrajającą szczerością.


***


Przenieśli się do pomieszczenia, które Hetty zajmowała na co dzień jako swój gabinet. Wszyscy przynieśli sobie krzesła, by móc usiąść. Hetty zajęła swój fotel, natomiast Wallance usiadł na drugim fotelu, stojącym w rogu i praktycznie się w nim zatopił.
- Tylko nie uśnij - sarknął Sam. Tarren widziała, że chłopaki nie pałały sympatią do siebie. Na twarzy Hanny widniał ślad po zderzeniu z łokciem Wallance. Daniel posłał Samowi kpiący uśmieszek i zamknął na chwilę oczy, udając, że śpi.
- Ja mam zacząć czy ty zaczniesz? - zwrócił się Wallance do Lange. Kobieta splotła dłonie przed sobą i spojrzała na zebranych.
- Dwadzieścia dziewięć lat temu popełniłam błąd, przyzwalając na romans dwójki moich agentów operacyjnych, gdy jeszcze pracowałam dla CIA. Myślałam, że są rozsądni ale myliłam się, gdyż pewnego dnia przyszli oznajmić mi, że Laurel jest w ciąży. Oboje z Adamem nie chcieli dziecka - zaczęła łagodnie i spojrzała na Daniela. Tarren również to uczyniła. Chciała wiedzieć czy wspominanie, że rodzice go nie chcieli zrobi na nim jakiekolwiek wrażenie. Ale nie uzyskała żadnej reakcji z jego strony. Jego wyraz twarzy był neutralny.
- Z szefostwem ustaliliśmy, że urodzi jednak to dziecko i oddamy je pod opiekę naszych ludzi na wychowanie a następnie, kiedy przyjdzie odpowiednia pora zwerbujemy go do agencji - kontynuowała Hetty, a następnie spojrzała wyczekująco na Wallance’a, dając mu do zrozumienia, że powinien przyłączyć się do rozmowy.
- Przez błogie siedemnaście lat żyłem w niewiedzy - zaczął spokojnie, ostrożnie poprawiając się w fotelu - Aż do czasu - sarknął i pokręcił głową - Byłem wychowywany przez surowego ojca-wojskowego. Matka również nie umiała okazać mi wsparcia i uczucia. Szkoła podstawowa, liceum... To wszystko było odgórnie zaplanowane. Co będę robił, czym się interesował, jakich miał znajomych. Sami mnie szkolili na informatyka, a od tego już niedaleki krok by pozostać hakerem. Miałem zostać zwerbowany w dniu osiemnastych urodzin. W Stanach się obchodzi szesnaście lat, ale przecież takiego gówniarza by nie zwerbowali. Czekali aż skończę liceum, co przyśpieszyłem o rok. Wszystko, cały ich idealny plan szlag trafił. Ich prywatny Truman odkrył fortel, jak w filmie. Tyle, że to było nieco inaczej... - tu Daniel przerwał swoja historię by wziąć kilka oddechów. Co prawda zapewne tabletki zaczęły już działać ale to nie oznaczało, że nie będzie miał problemów z oddychaniem, zwłaszcza, że w przeszłości miał już uszkodzone płuco oraz złamane żebra i to z tej samej strony, co wówczas. 

Kiedy znów zaczął mówić, Tarren domyślała się, że tu dopiero zaczyna się właściwa opowieść.
- Moi opiekunowie zginęli w wypadku samochodowym na dwa tygodnie przed moimi urodzinami - oznajmił, wracając do opowiadania - Po ich pogrzebie, kiedy zostałem sam, poszedłem do gabinetu ojca i zacząłem przeglądać jego komputer. Jako haker nie miałem problemu z pokonaniem zabezpieczeń. Tak dowiedziałem się, że jestem adoptowany. A od kłębka do nitki, dowiedziałem się o rodzicach biologicznych i o Hetty - kolejny raz przerwał. Tarren spojrzała na swoją matkę, która miała posępny wyraz twarzy. Zapewne żałowała podjętych decyzji i tego, co spotkało Daniela. Tyle, że Tarren miał przeczucie, że historia tu sie nie kończy.
- Postanowiliśmy przyśpieszyć rekrutacje - wtrąciła Hetty, z goryczą w głosie.
- Potrzebowali informatyka i analityka. Hetty przyszła do mnie i poprosiła o pomoc. Powiedziała, że ma to związek ze śmiercią moich rodziców. Miał to być jednorazowy mój udział - wyjaśnił i uśmiechnął się kpiąco - Jednorazowy - powtórzył ostro.
- CIA wysłało zespół do Arabii Saudyjskiej – dopełniała opowieść Hetty, co chwila rzucając pojedyncze spojrzenia na zebranych – Cały zespół składał się z rekrutów. Dostali zadanie by przeprowadzić przez teren wroga jednostkę w bezpieczne miejsce. Zapewnić łączność, transport, wsparcie. Pokierować w odpowiednią stronę do kolejnego punktu kontrolnego – tu Hetty zawiesiła głos i z żalem dodała - Niestety, zostali zbombardowani przez samolot rebeliantów.
 - Jakich rebeliantów? – zaśmiał się Daniel – To wy nas zbombardowaliście! – oburzył się Wallance, unosząc gwałtownie z fotela – Wydałaś zgodę na zrzucenie pocisków na naszą kryjówkę! Widziałem TWÓJ podpis! – niemalże krzyczał, ledwie panując nad sobą i oskarżycielsko ręką wskazując Hetty. Tarren z przerażeniem słuchała jego słów i nie tylko ona. A Daniel, który już przestał kontrolować swoje emocje, kontynuował  – Na kilka sekund przed atakiem! Włamałem się do systemu bo coś mi nie pasowało. Straciliśmy kontakt z Centralą i sygnał z satelity a kiedy wrócił… było już za późno. Dlatego, że odkryłem czym tak naprawdę jest projekt Utopia, wydałaś wyrok na nas wszystkich! Jak mogłaś Hetty?! – zapytał z wyrzutem i zawodem w głosie.         


1 komentarz:

  1. jeżeli to miało być uchylenie rąbka tajemnicy... Powiem tylko tyle, że uchylić, owszem uchyliłaś, ale zagmatwałaś wszystko jeszcze bardziej. Hetty wydająca rozkaz pozbycia się swoich ludzi? Nie mogę w to uwierzyć. A pomysł "hodowania" sobie przyszłych agentów... Dość okrutne i bezwzględne. Czekam na dalszy ciąg, w którym, mam nadzieję, uchylisz rąbka bardziej :D
    Tak, wiem, że napisałaś, że G tylko jest w typie Tarren :D Tak mi się tylko wyrwało :D W końcu Olga to moje dziecko, muszę dbać o jej interesy :D

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...