poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rodzina part II

A/N: Droga Alexandretto na Twe życzenie spuszczam Wena ze smyczy :D Za efekty nie odpowiadam. Mojej Yarrow dziękuję za pomoc i burzę mózgów :* Mam nadzieję, że się spodoba ;)
ps. chyba mam jakieś zboczenie względem bliznowatych :P

** Chandni **




Przez miesiąc Tarren nie udało się niczego wyciągnąć od Hetty. Nie chciała również perfidnie pytać i od razu wyszukiwać informacji. Wolała by sprawa nico przycichła. Poza tym, ona sama była na zwolnieniu przez dwa tygodnie. Siedzenie w domu nie było jej ulubionym zajęciem, ale na szczęście mogła liczyć na zespół Callena oraz uczynność kilku innych swoich kolegów z OSP. Przeważnie działała w pojedynkę, chociaż czasami zdarzało się jej współpracować z jakąś grupą. Uwielbiała prace w OSP, natomiast pracy w DC zupełnie nie mogłaby znieść. Agenci z DC zawsze wydawali jej się bardziej biurokratami niż funkcjonariuszami. Co więcej, w pobliżu znajdowały się siedziby JAG czy FBI - nieustannie ktoś patrzył komuś na ręce. Tu miała znacznie większą swobodę. Co prawda wojsko nauczyło ją dyscypliny i przestrzegania zasad, ale to było wojsko - zupełnie inna historia.  
To był pierwszy prawdziwy dzień Tarren w pracy. W prawdzie przychodziła do pracy już od kilku dni, ale wcześniej zajmowała się papierkową robotą, której szczerze nienawidziła. Dziś od razu została przydzielona do zespołu Callena, co było jej na rękę, gdyż znała tych ludzi, szanowała ich i dobrze się z nimi rozumiała, szczególnie w akcji. I nie, nie miała romansu z G, chociaż był w jej typie. Znała go jeszcze zanim wstąpiła do NCIS i bardziej traktowała jak brata bądź bliskiego kuzyna.
Zatem Tarren postanowiła porozmawiać z Ericem odnośnie sprawdzenia Daniela Wallance’a. Jeszcze na zwolnieniu rozmawiała na ten temat z G i oboje stwierdzili zgodnie, że muszą działać ostrożnie. Trafiła akurat na Erica kiedy wychodził by ich zawołać. Rozejrzała się. Upewniwszy, że nie ma nikogo kto by ich podsłuchał lub obserwował, wcisnęła do kieszeni spodenek informatyka złożoną kartkę.
- Tylko ostrożnie – szepnęła, a na głos dodała – To co mamy?
Eric skinął głową i zagwizdał na resztę. Po chwili wszyscy już stali w pomieszczeniu przy dużym ekranie, wokół stołu interaktywnego.
- Major Jerry O’Donnel został napadnięty przez nieznanych sprawców podczas porannego joggingu. Kamery zarejestrowały całe zdarzenie – powiedział Eric i odtworzył filmik z zajścia.
- Co wiemy o majorze? – zapytał G, stojąc ze skrzyżowanymi na piersiach ramionami.
- Czterdzieści pięć lat, rozwiedziony, bezdzietny. Przeglądałem jego akta; same pochwały. Nie było z nim raczej problemów. Mam jego adres zamieszkania. Jedyne, co zwróciło moja uwagę to to, że niedawno ktoś zmieniał jego akta w komputerze. Ktoś usunął jeden z plików;  udało nam się z Nell ustalić tylko tyle, że był to ściśle tajny plik, nie mamy pojęcia co w nim było.
- Chcesz powiedzieć, że ktoś całkowicie usunął ślad po pliku, do którego i tak nie miałbyś dostępu, bo nie masz takich uprawnień? – próbował zrozumieć Sam. Coś było nie tak z tą sprawą. Tarren zaczynała mieć złe przeczucia.
- Ostatnią osobą, która do niego dzwoniła był... - tu Eric zwiesił głos na chwilę i zmarszczył brwi. – Dwie osoby – poprawił się  i wyświetlił zdjęcia. Na jednym z nich widniał agent CIA, Darren Brynt, a na drugim, Daniel Wallance.
- Hetty? – powiedział G i wszyscy odwrócili się do kobiety. G i Tarren wiedzieli, że to wyraźnie zaalarmowało Hetty. Daniel pojawił się w USA po dziesięciu latach i jego przyjazd niewątpliwie wywołał całą zupełnie niezrozumiałą lawinę nieoczekiwanych następstw. Chyba, że to wszystko było w jakiś sposób powiązane z Mossadem, co wiele by wyjaśniało, ale nikt nie umiał wskazać rzeczonego powiązania.
- O której dzwonił pan Wallance? – zapytała rzeczowo Hetty, całkowicie ignorując pytające spojrzenia i werbalne prośby o wyjaśnienie.
- O’Donnel nie odebrał telefonu, więc Wallance nagrał się na sekreterę o czwartej trzydzieści, na pół godziny przed wyjściem majora na poranny jogging – odparła nieco niepewnie Nell.
- Puść nagranie – poleciła Hetty. Tarren i G bacznie obserwowali kobietę, rejestrując jej reakcje.


„Majorze O’Donnel, mówi oficer Daniel Wallance z Mossadu. Nie znamy się osobiście, ale łączy nas pewna stara sprawa. Musimy się spotkać. Jestem teraz w LA, zostanę kilka dni. Proszę o kontakt, to pilne.”


Usłyszeli nieco podenerwowany głos. Tarren zastanawiała się, co takiego mogło się stać, bo przecież kiedy go poznała robił wrażenie zimnego jak lód, opanowanego i pewnego siebie drania.
- Panie Hanna, panie Callen proszę pojechać do domu naszej ofiary i zobaczyć czy coś tam znajdziecie. Natomiast pan Deeks i pani Blye pojadą porozmawiać z agentem Bryntem – rozporządziła Hetty.
- A ja? – zapytała Tarren czując się pominięta.
Hetty zawahała się przez chwilę, lecz po namyśle dodała:
- Pojedziesz z panami do domu majora.
- Mam sprawdzić akta oficera Wallance? – zapytał Eric, zdziwiony, że Hetty o to nie poprosiła.
- Nie trzeba – odparła stanowczo i wyszła z pomieszczenia bez słowa.
- Co tu jest grane? – zapytał Deeks, przeczesując dłonią czuprynę.
- Cokolwiek to jest, nie podoba mi się to – odparła Kensi, a G zwrócił się do informatyków:
- Sprawdźcie tego Wallance’a i podeślijcie nam dane na komórki.
Po tych słowach wszyscy ruszyli do swoich przydzielonych czynności.


***

Kiedy podjechali pod dom majora, rozdzielili się. Tarren miała pójść od ogrodu, na tyłach domu, a Sam i G od frontu. Wtedy usłyszeli wystrzał z broni, więc rzucili się biegiem w stronę wejścia. Tarren miała nieco dłuższą drogę do pokonania i kiedy w końcu dotarła pod otwarte drzwi tarasowe, wyciągnęła broń i zaczęła się skradać. Usłyszała jeszcze jak G i Sam krzyczą ‘NCIS’, a po chwili, przez drzwi balkonowe, wybiegła postać, przewracając ją na stojące doniczki. Tarren rozpoznała Daniela bez problemu. Co on tu u licha robił?, pomyślała zrywając się na równe nogi. Sam i G wybiegli za nim i zaczęli go ścigać. Tarren pobiegła za nimi. Nie wybiegli za daleko, bo już przy furtce Sam rzucił się na Wallance’a tak iż obaj uderzyli z impetem o drewniane ogrodzenie. Daniel zamachnął się i uderzył Sama łokciem w twarz. G chciał interweniować, lecz Tarren zawołała go. Wallance wyglądał jak przerażone zwierzę schwytane w potrzask. Tak wyglądać mógł jedynie ktoś, kto obawiał się o swoje życie i był gotów o nie walczyć.
- Daniel? – zwróciła się do mężczyzny, powoli podchodząc z uniesionymi do góry dłońmi tak by je widział. Mężczyzna oddychał szybko i ciężko. Z rozciętej wargi płynęła krew. Białą koszulkę i drżące dłonie miał we krwi. Swe dzikie spojrzenie utkwił w niej, co Sam i G wykorzystali by go chwycić i zakuć w kajdanki. O dziwo nie szarpał się.
- Pójdziesz z nami – syknął złowrogo G.


***

Droga do siedziby OSP przebiegła w totalnej ciszy, przerywanej ciężkim oddechem Wallance. Tarren zmarszczyła brwi. Podczas drogi oddech powinien mu się unormować, ale z jakiegoś, nie znanego Tarren, powodu jego oddech wciąż nie normował się. Kiedy siedziała przy nim na tylnim siedzeniu, czuła jak napięcie z jego ciała emanuje. Widziała jak obserwuje każdy ich ruch – jej, jak i siedzących z przodu Sama i G – jakby czując się cały czas zagrożonym. Co tam u O’Donnela w domu się stało?, pomyślała.
Niestety, kiedy weszli do OSP G kazał jej iść do pokoju obserwacyjnego a sami zaprowadzili Wallance do pomieszczenia przesłuchań. W pokoju obserwacyjnym była już Hetty, Deeks, Kensi oraz Granger. Czyli sprawa poważna, pomyślała i skinęła na zebranych.  
- Nie zastaliśmy Brynta w jego domu, telefonu też nie odbierał – oznajmił Deeks, a jego mina zdradzała, że wiedzą, co się stało. Tylko ona nie była wtajemniczona, bo Sam i G jej nie powiedzieli. Domyślała się, że ktoś zginął w domu majora bo inaczej Sam i G nie uganiali się za Danielem.
- Z domu majora O’Donnela do naszego patologa przewieziono dwa ciała – oznajmił Granger – Agenta Brynta i Martina Lawrance.
- Eric i Nell szukają informacji na temat tego ostatniego – oznajmiła Kensi. Tarren czuła napięcie panujące w pomieszczeniu. Kensi i Deeks łypali spode łba raz na Grangera a raz na Hetty.
- Sądzicie, że to Wallance ich zabił? – zapytała na głos, pytanie, które ją samą nurtowało.
- A masz jakieś wątpliwości? – zapytał gniewnie Sam, który pojawił się wraz z G. Obaj agenci pozostawili ich podejrzanego w zamkniętym pomieszczeniu i przyłączyli się do nich. To była jedna z ich metod. Przytrzymać przeciwnika w niepewności i zmęczyć czekaniem na przesłuchanie. Tyle, że z jakiegoś powodu to nie podobało się Tarren. Nie mogła powiedzieć z jakiego. Spojrzała na ekran monitora. Daniel siedział za stołem, na krześle. Terren mogła bez problemu dostrzec, że ledwie utrzymuje na twarzy pusty wyraz i skupia się na oddychaniu. Widziała jak trzyma się za żebra.
Tarren oderwała wzrok od niego i spojrzała na Hetty, która również przypatrywała się ich podejrzanemu. I to, co udało jej się wyczytać z twarzy kobiety to, to, że była zaniepokojona i zmartwiona czymś.
- Zastaliśmy go z bronią wycelowaną w Brynta, który leżał martwy na podłodze w salonie, a w kuchni było ciało Lawrance. Bydle poderżnęło mu gardło - opowiedział Sam, przedstawiając fakty jakie zastali.
- Kiedy nas zobaczył, rzucił w nas bronią a następnie zaczął uciekać - dopełnił Callen zeznania Sama.
- Nie strzelił tylko rzucił? - Tarren zmarszczyła brwi nie rozumiejąc takiego postępowania.
- Może skończyła mu się amunicja? - zgadywał Deeks, wzruszając ramionami, lecz i on za bardzo nie chciał wierzyć w to, co mówi.
- Czy ktoś może mi powiedzieć co tu jest grane? – domagał się odpowiedzi Callan.
- Hetty, jeśli coś wiesz… - zaczął Hanna łagodnie.
- Mam swoje przypuszczenia – odparła spokojnie, lecz jakby ze zrezygnowaniem w głosie. Spojrzała na Grangera. Nawet on nie wiedział, co się dzieje.
- Herietto, byłbym wdzięczny gdybyś nam wyjaśniła – oznajmił stanowczo Granger. Tarren dostrzegła cień zrezygnowania u swojej matki. Jakby bolało ją opowiedzenie tego, co zaszło między nią a ich podejrzanym, Danielem Wallance.
Nie zdążyła jednak odpowiedzieć, gdy usłyszeli głos Daniela, dochodzący z plazmy. Mężczyzna patrzył wprost do kamery a jego twarz, przepełniona bólem, którego już nie ukrywał, wyrażała smutek, desperację ale i determinację.
- Hetty, musimy porozmawiać – powiedział, pierwszy raz zwracając się do Hetty po imieniu, czym wszystkich zaskoczył.  
- W rzeczy samej, musimy – westchnęła kobieta, po czym zwróciła się do Tarren i G – Zaprowadźcie go do lekarza, niego go opatrzy. Tam się spotkamy.


***

Weszli razem z Callenem do pomieszczenia przesłuchań, lecz nie zamknęli drzwi za sobą.
- Przysyła swoich pupili a sama nie ma odwagi przyjść? - zakpił ostro.
- Wstawaj - rozkazał ostro Callen.
- Nasz lekarz cię opatrzy - łagodniej, lecz stanowczo powiedziała Tarren - Tam się spotkasz z Hetty - dodała. Daniel spojrzał na nią a potem na G i posłusznie, lecz z ociąganiem wstał. Gdy tylko to uczynił, musiał się chwycić blatu stołu by nie upaść. Cały pobladł na twarzy, a kropelki potu wystąpiły na jego twarz. Niespodziewany i niekontrolowany jęk bólu wydobył się z jego gardła. Tarren wiedziała jak wiele wysiłku go kosztuje by nie pokazywać słabości, ale dupek cierpiał i potrzebował teraz pomocy. Nie ważne, czy zabił agenta CIA i drugiego osobnika w domu O’Donnela, czy nie. Uratował jej życie i była jego dłużniczką. Zatem chciała mu pomóc i chwycić pod ramię ale jego stanowcze i srogie spojrzenie powstrzymało ją przed uczynieniem tego. Ona nie miała nic do gadania, gdy miesiąc temu po prostu przerzucił sobie ją przez ramie, ale on mógł odmówić.
- Jak chcesz - uniosła ręce gniewnie w geście poddańczym - Tylko nie padaj na pysk gdy będziemy szli, bo ciągnąć to ja ciebie nie mam zamiaru po całej siedzibie OSP - zaznaczyła.
Daniel wyprostował się, a na jego wargach zatańczył lekki, drwiący uśmieszek. Posłusznie, eskortowany przez dwójkę agentów, ruszył znanym im kierunku. Kiedy dotarli na miejsce, Daniel niemalże słaniał się na nogach.
- Chcesz mnie zmiękczyć przed rozmową? - rzucił pogardliwie w stronę Hetty, lecz usiadł na wskazane miejsce - I do tego zabezpieczasz się świadkami, czy to aby na pewno bezpieczne? - powiedział, między jednym ciężkim oddechem a kolejnym.  
- Pozwól lekarzowi się obadać najpierw - poprosiła Hetty, jakby nie zwracając uwagi na wcześniejsze jego docinki.
- Nagle się o mnie troszczysz? - zakpił, ściągając koszulkę.
- Trzy złamane żebra, pełno siniaków - oznajmił lekarz, badając swojego pacjenta.
Tarren w ciszy przyglądała się temu. Na brzuchu Daniela widniała paskudna blizna, tuż pod żebrami z prawej strony.
- Muszę wykonać prześwietlenie i radziłbym wizytę w szpitalu, bo tu dokładnie nie mogę stwierdzić czy nie doszło do uszkodzenia lub odbicia któregokolwiek z organów. Z tego co widzę miałeś problemy już z płucami, prawda? - zalecił lekarza i zwrócił się do Daniela.
- Uszkodzone płuco, które następnie oklapło a potem pojawiła się odma płucna. Wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną na siedem dni. Wybity bark, złamana ręka, wstrząs mózgu, pełno siniaków, zadrapań. Uszkodzona wątroba. Pręt przebił cało na wylot pod kątem czterdziestu pięciu stopni - wyjaśniła Hetty, czym zaskoczyła wszystkich, a najbardziej Daniela, który marszcząc brwi, spojrzał na nią podejrzliwie. Tarren jeszcze bardziej pragnęła poznać okoliczności poznania się Daniela z Hetty.
- Pan Cohen mi powiedział - odpowiedziała Lange.
- Wiedziałaś? Powiedział? - wykrztusił jakby nie dowierzając i czując się zdradzonym.
- Miał się tylko dowiedzieć czy wyjdziesz z tego - zapewniła go Hetty - Nie kazałam mu się tobą zajmować. Zrobił to sam, wymuszając bym przyrzekła, że nikomu nie powiem, że żyjesz i zostawię cię w spokoju.
- Cały Aman - zakpił, trzymając się kurczowo żeber - Nie mogę iść do szpitala - oznajmił, spoglądając na lekarza i Hetty.
- Dlaczego? - tym razem to Granger się odezwał, który bacznie obserwował i analizował sytuację.
- Hetty - Daniel drugi raz tego dnia zwrócił się do niej po imieniu - Oni likwidują wszystkich, którzy mieli jakikolwiek związek z Projektem Utopia.
Na te słowa Tarren miała wrażenie, że cała krew odpłynęła z twarzy Hetty.
- Mój Boże - szepnęła przerażona kobieta, zakrywając dłonią usta i kręcąc głową.        


 

1 komentarz:

  1. Czuję się zaszczycona, że wzięłaś pod uwagę moje delikatne sugestie :D Historia pasjonująca, coraz więcej tajemnic i nic się na razie nie wyjaśnia. To lubię :D Tak trzymaj, Chandni i dawaj więcej, bo strasznie jestem ciekawa co łączy Hetty z Danielem i tajemniczym projektem o równie tajemniczej nazwie :D
    Aha i żadnego "był w jej typie" :D G jest zajęty :D

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...