** Chandni **
Kule świsnęły obok
nich, gdy tylne drzwi wozu otworzyły sie automatycznie. Nie mieli zbyt
wielkiego wyboru, jak tylko zaufać i wsiąść do samochodu. Nawet nie zdążyli
dobrze zamknąć za sobą drzwi, gdy potężne auto ruszyło ostro przed siebie. Do
Shardiffa i DiAngelo doleciały jeszcze metaliczne uderzenia o karoserię.
- Strzelają -
wydyszał zdenerwowany DiAngelo.
- To niech strzelają
- odparł opanowanym, kpiącym tonem kierowca.
Shardiff zobaczył jak
się wystrzeża w szerokim i pewnym siebie uśmiechu.
- Chyba sie
zakochałem - rzucił DiAngelo, rozglądając sie po samochodzie - Niech mnie...
toż to Knight XV - jęknął podekscytowany, zapominając całkiem o bożym świecie.
Shardiff bacznie w
tym czasie obserwował kierowcę. Kiedy zobaczył tak potężne auto wyobraził
sobie, ze kierowca też musi być stosownych rozmiarów, a tu taka niespodzianka.
Kierowcą był młodszy od nich o kilka lat mężczyzna wyglądający jak chłoptaś z
wybiegu. Średniej długości blond włosy miał rozczochrane, idealnie ogolony na
brodzie przez co dokładnie było widać jego ostre rysy twarzy i błękitne oczy,
które wesoło się uśmiechały. Miał na sobie czarne spodnie bojówki i białą
koszulkę z długim rękawem. Przy szyi, włożone w dekolt koszulki miał
przeciwsłoneczne okulary, a na lewej dłoni obrączkę.
- Kim jesteś? - zażądał
odpowiedzi Shardiff.
- Gdzie moje maniery.
Nathan Carter, do usług - przedstawił sie mężczyzna, zerkając w lusterko
wsteczne i posyłając im serdeczny uśmiech. najwyraźniej miał niezły ubaw prowadząc
taki wóz i na dodatek uciekając przed groźnymi mafiosami - W barku jest woda
mineralna. Obsłużcie się chłopaki - rzucił, wyciągając rękę do panelu
kontrolnego.
- Kto cię przysłał? -
dopytywał Shardiff, który cały czas był podejrzliwy, w przeciwieństwie do
DiAngelo, który właśnie odkręcał butelkę z wodą.
- Wasz przełożony,
Nighma, poprosił o przysługę - odparł naturalnie kierowca.
- Wiec pracujesz...?
- zaczął DiAngelo siąpiąc wodę i celowo zawieszając pytanie, by ich kierowca
odpowiedział.
- Jestem archeologiem
- odparł z rozbrajającą szczerością - Byłem w pobliżu...
- Nie chrzań -
warknął ostrzegawczo Shardiff. Nie podobało mu się zachowanie kolesia. Był
szczery, a zarazem nie mówił całej prawdy - Myślisz, że jesteśmy głupi? Archeolog
jeżdżący opancerzonym, kuloodpornym potworem jakim jest Knight XV? Komu innemu
sprzedawaj tę bajeczkę.
Samochód gwałtownie skręcił,
Carter włączył klakson i zaczął przebijać się przez korek. Po chwili jednak
wyłączył klakson, bowiem wszyscy kierowcy zjeżdżali na bok widząc takie
monstrum na drodze, które zazwyczaj było kojarzone z państwowymi lub wojskowymi
pojazdami.
- Mówię prawdę i
dobrze o tym wiesz - odparł łagodnie Carter - Właściwie, to jak sie do ciebie
zwracać? Zdecydowałeś już? Shardiff czy Ianto? - zapytał nagle i to pytanie włączyło
jeszcze większy alarm w głowie Shardiffa.
- Kim u licha jesteś?
- wycedził pytanie Shardiff, tonem domagającym się odpowiedzi. Zawsze
skutkowało, ale najwyraźniej nie robiło większego wrażenia na Carterze.
- Współpracuje z FBI,
ok? Tyle na razie musi wam wystarczyć - odparł, spoglądając na Shardiffa przez
ramie. Ich oczy na chwilę zetknęły się. Shardiff prychnął przytakując głową na
znak zgody. Jednak prychniecie jego oznaczało jedno - rozpracowywał Cartera.
Dzieciak swoim zachowaniem zdradzał się; niewerbalnie mówił, że ma doświadczenie
w takich akcjach, że został nauczony radzić sobie w trudnych sytuacjach i z
emocjami. A przede wszystkim miał doświadczenie w radzeniu sobie z takimi
typami jak on.
- Ten wóz jest boski,
ale co z moim maleństwem? - wtrącił się do rozmowy DiAngelo, masując sobie
bolący bark.
- Zostało odwieziono
do warsztatu - odparł Nathan - Wam też przydałby sie lifting. Mogę zadzwonić? -
zapytał uprzejmie, obserwując reakcje Shardiffa i DiAngelo.
- Jasne -
odpowiedzieli jednocześnie. Przy okazji będą mogli czegoś jeszcze się
dowiedzieć.
- Czerwony Delta do
Bezpiecznego Domu, odbiór - podał hasłem, czym tylko utwierdził Shardiffa w
przekonaniu, że mężczyzna ma odpowiednie doświadczenie.
- Tu Bezpieczny Dom,
jaki jest wasz status? - usłyszeli czyjś głos w mikrofonie.
- Przesyłka odebrana.
Za dziesięć minut będziemy na miejscu - przekazał Carter - Status Zielonego
Bravo? - zapytał.
- Dostaliśmy od nich
potwierdzenie o pomyślnym zakończeniu misji - poinformował głos.
- Przyjąłem.
Poinformujcie Nighmę, że mamy jego chłopców. Czerwony Delta bez odbioru - z
tymi słowami rozłączył się.
- E... mamy problem.
Uwzięli się na te bazuki - zwrócił uwagę na sytuację za nimi na drodze
DiAngelo. Nathan zamiast przyśpieszyć, zwolnił i poczekał aż SUV, z którego
celowano do nich wyprzedzi inne auta, tak by mieć tylko ich przed sobą. Kiedy
tak się stało, Nathan wcisnął jeden maleńki przycisk przy tablicy rozdzielczej.
- Upppps... - wymsknęło
mu się, jak dziecku, które narozrabiało. Z ich auta wylała się na asfalt ciemna
ciecz, a po chwili w trójkę obserwowali jak rozpędzony SUV traci kontrolę.
Nathan wygrzebał ze schowka zapalniczkę i rzucił ją DiAngelo ze słowami:
- Odegraj się za
maleństwo
DiAngelo uchylił
okno, wychylił się, zapalił zapalniczkę i rzucił na ziemię. Carter dodał
momentalnie gazu i skręcił gwałtownie w boczną uliczkę. Po chwili usłyszeli
potężną eksplozję eksplodującego auta.
- Jakie gadżety ma jeszcze to cudeńko? –
zapytał z podnieceniem ale i przerażeniem DiAngelo.
- Jest bogato wyposażone, inaczej nigdy w
życiu nie puścili by mnie samego po was – odparł lekko, śmiejąc się przy tym
Nathan, jakby właśnie sobie coś przypomniał zabawnego. Tym zdaniem również zdradził
się Shardiffowi, który lekko się zaśmiał i pokręcił głową.
- Co jest? – zapytał DiAngelo, który poczuł
się odstawiony na boczny tor i lekko nie w temacie.
- Nie tak wyobrażałem sobie ciebie, Widmo – powiedział
Shardiff, pełen podziwu. Mężczyzna nie był typowym informatykiem, ale
najwyraźniej nic u niego nie było typowego i charakterystycznego na sto procent.
- Moje gratulacje – powinszował mu Nathan –
Wiedziałem, że szybko rozwiążesz tę tajemnicę – mężczyzna lekko się uśmiechnął.
Prowadził teraz auto spokojnie przez wąską uliczkę, w której auto tak potężnych
kalibrów ledwo się mieściło.
- Pierdzielisz? – wymsknęło się DiAngelo.
Jednakże nie uzyskali dalszych odpowiedzi, bowiem właśnie wjechali do
podziemnego parkingu.
- Witam w tajnej siedzibie Icarusa – kiedy
wysiedli powitał ich mężczyzna ze szramą na twarzy. Był wysoki, postawny.
Emanowała od niego siła i
charakterność. Z wyglądu był lekko podobny do Shardiffa; ciemne włosy i oczy, śniada karnacja. I ten sam niebezpieczny,
drapieżny błysk w oczach. Był
ubrany tak jak Shardiff – na czarno.
Obok niego stał drugi
mężczyzna, niższy i tęższy, o jasno brązowych włosach i był ubrany w brązowy,
lniany garnitur.
- A wiec Icarus jednak istnieje – zagwizdał z
aprobatą DiAngelo.
- Agent Specjalny Arthur Digget. Jestem
głównodowodzącym tym programem – przedstawił się mężczyzna w garniturze.
- Syriusz Whitening, Wicedyrektor Działu
Szkoleniowego FBI – przedstawił sie szorstkim tonem mężczyzna ze szramą –
miałeś być grzeczny – zwrócił się następnie do Cartera, karcąc mężczyznę za rozróbę
na ulicy.
- Mieli bazukę – odparł mężczyzna niewinnie,
na co Syriusz lekko się uśmiechnął. Następnie poprowadzili ich do środka.
- Znaczy, sprawa zamknięta? – dopytywał DiAngelo,
podtrzymując jedną rękę, drugą.
- Liz się wami teraz zajmie. Ale tak,
zamknięta. Nie lubimy jak ktoś zadziera z naszymi – odpowiedział Whitening.
Shadiff nie mógł uwierzyć, że taki facet jak on jest dyrektorem działu
szkoleniowego i jednocześnie współczuł tym młodym agentom, bo mężczyzna wyglądał
na twardego i bezwzględnego w swoim fachu.
- Przekazałeś już dyrekcji NCIS? – zapytał ciekawy
Nathan.
- Właśnie idę to uczynić, a ty… – jego palec
groźnie wycelował w stronę piersi Cartera. Nie musiał dokańczać
zdania, bo Nathan wiedział, o co mu chodzi.
***
DiAngelo
nie mógł oprzeć się pokusie by nie zacząć flirtować z doktor Oharą i nie ważne,
że kobieta była starsza. Dopiero ostudził go fakt iż kobieta jest żoną
dyrektora Whiteninga. Na szczęście dla DiAngelo skończyło się na niegroźnym
urazie barku i stłuczonych trzech żebrach. Doktor Ohara przemyła ich zadrapania
i zalecił odpoczynek.
Cała plejada znajomych twarzy. Jest I Nico, i Syriusz... Będzie naprawdę ciekawie, coś czuję :D I Shardiff jaki bystry - błyskawicznie rozpracował Hakera Widmo. Brawo, kochanieńki :D Nigdy nie wątpiłam w twoją inteligencję :D
OdpowiedzUsuńNooooo cudownie!! Aj myślałam, że to Syriusz wpadnie po tych dwóch, a tu taka niespodzianka, fajowo i brawo dla Shardiffa za spostrzegawczość...
OdpowiedzUsuńWiesz tak sobie uświadomiłam, że nie pokazałaś nam twarzy Syriusza i doktor Ohary :D
Cieszę się, że udało mi się Was zaskoczyć. Sforo, chodzi o zdjęcia, tak?
OdpowiedzUsuńNo dokładnie o zdjęcia, bo się zastanawiam czy wyobrażam ich sobie tak jak ty ich widzisz... z postaciami, które już pokazałaś (fotki w sensie) mniej więcej się zgadzały wyobrażenia, no oprócz Nighmy ;)
UsuńTaa no wiem ciekawskie ze mnie stworzenie :D