czwartek, 5 lipca 2012

Zdrada - epilog

A/N: no, kończymy :P Mam nadzieje, że to co miała być ostre było wystarczająco ostre dla Was :) Teraz idziemy z Shardiffem napisać dla Was Zivowy fik :) Zatem miłego czytania :)


**Chandni**

Anthony DiNozzo nie spodziewał się tego. Najpierw omal nie został uduszony – chociaż bardzo się starała – przez szaloną laborantkę-gotkę, z dwoma wesoło skaczącymi kucykami, tatuażami i czarnymi paznokciami.
Kiedy tylko przekroczył próg laboratorium z rozbawieniem patrzył jak Gotka grozi palcem Gibbs’owi.
 - Jak ty się nim zajmujesz, Gibbs? Prosiłam, tak pięknie prosiłam byś się zaopiekował naszym dzieckiem – jej kocie oczy były przymrużone gniewnie a palec niebezpiecznie celował prosto w agenta.
 - Abby – westchnął bezradnie Gibbs, co zaskoczyło detektywa. Nie spodziewał się by ktoś mógł się tak odnosić do tego gruboskórnego mężczyzny i wyjść z tego bez szwanku.
 - Moje biedniątko, Abby teraz się tobą zajmie i będzie dobrze – powiedziawszy to podeszła do niego i starając się jak najdelikatniej, przytuliła go – Zaopiekujemy się teraz tobą – szepnęła mu stanowczo do ucha, po czym wypuściła z uścisku.
 - A ty się masz nim zająć należycie. Zaprowadziłeś go na górę? – dalej celowała palcem w Gibbsa.
 - Abs jeszcze nie... – zaczął lecz wpadła mu w słowo.
 - GIBBS! – krzyknęła Gotka przytupując butem na platformie. Tony tylko stał z głupia miną i się zastanawiał jak ona może się poprószać w takich butach.
 - Idziemy – westchnął Gibbs wiedząc, że Abby potrzebuje czasu. Była na niego zła, oj, była. Abby jeszcze raz przytuliła DiNozz’a.
 - Tata Gibbs się zaopiekuje tobą – szepnęła mu do ucha po czym klepnęła w tyłek – Mrrrrau!

Zaraz jak opuścili laboratorium wsiedli do windy. Tony miał napisać swoje zeznania.
 - Będą wystarczające by wsadzić Fuertez’a? – zapytał.
 - A masz jakieś wątpliwości, bo ja nie – odparł Gibbs po czym wcisnął przycisk stopu. Niebieskie światła się zaświeciły a widna zatrzymała się – Co zamierzasz? – zapytał nagle. Stanął na wprost detektywa i spojrzał mu prosto w oczy.
 - Z czym? – zapytał nie rozumiejąc.
 - Praca – odparł lekko Gibbs.
Tony przygryzł nerwowo wargę. Danny go zdradził, ale to nie oznaczało, że reszta wydziału...
Jednak minęły standardowe dwa lata i chyba przydałoby się zmienić otoczenie. Po wszystkich przejściach to byłaby dobra opcja.
 - Nie myślałam nad tym – Tony wzruszył zdrowym ramieniem. Był szczery z Gibbs’em. Wtedy winda powoli znów ruszyła, a kiedy się zatrzymała i wysiedli, Gibbs zaczął ich gdzieś prowadzić. Tony’emu jednak zdołał się rzucić w oczy ten rażący kolor pomarańczy na jaki zabarwione były ściany.
 - Ten pomarańcz jest beznadziejny – rzucił do Gibbsa, lekko się uśmiechając.
 - Daje ci dwa miesiące – zapowiedział Gibbs.
 - Na, co?
 - Na pozbieranie się. Będziesz mieszkał pod moim dachem. Po części jestem winien tego, przez co musiałeś przejść i pomogę ci się z tym uporać – tłumaczył dalej. DiNozzo zmarszczył brwi, a wtem Gibbs pacnął go w tył głowy. Obaj momentalnie się zatrzymali.

 - Czy ty właśnie mnie nie... – zaczął Tony, lecz Gibbs mu przeszkodził.
 - Zasada numer pięć: „Nie marnuj tego co dobre”, a ty jesteś dobry.
Detektyw podrapał się po głowie. Wtedy Gibbs powtórzył ten sam gest, który czynił kilkakrotnie gdy Tony był przetrzymywany, i poklepał go w podbródek a potem wskazał drzwi z detektywem. DiNozzo obrócił się i ujrzał drzwi z napisem: „Dział kadr”.
 - Skąd pewność, że zechcę z tobą pracować? – zapytał Tony. Nie chciał litości tego człowieka. Poradzi sobie sam, jak zawsze zresztą. Posłał gniewne spojrzenie w stronę Gibbs’a i miał cos powiedzieć, gdy agent – jak zwykle – wyprzedził go.
 - Lubisz wyzwania, wiec udowodnij jak dobry jesteś – Gibbs posłał mu swój półuśmiech Mona Lisy i zaczął kierować się w stronę części biurowej – Jak skończysz czekam na ciebie w przestrzeni biurowej.
 - Jesteś przebiegły, co Gibbs? – krzyknął za nim z lekkim uśmieszkiem. Mężczyzna tylko machnął ręką. Tony wziął głęboki oddech.

 Dostał nową szansę by zacząć wszystko od nowa. I wykorzysta tę szansę w każdym calu. Chociaż miał wiele obaw, to jednak postanowił dać szansę Gibbs'owi i Abby, którą już zdołał polubić. A poza tym zawsze można potem odejść, chociaż wątpił by Gibbs mu na to pozwolił łatwo. 
Cóż... przekona się.
Ale już mógł usłyszeć tytuł: Agent Specjalny Anthony DiNozzo.
Całkiem, całkiem, pomyślał i z uśmiechem, godnym reklamowania pasty do zębów, na twarzy wszedł do pomieszczenia.  

3 komentarze:

  1. Wiedziałam, że Abbs tak zareaguję :D Ona jest boska po prostu <3 Zivowego powiadasz ? ;> To czekam, czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Było świetnie! Reakcja Abby dokładnie taka jaką sobie wyobrażałam... tylko długość epilogu... jest po prostu za krótki!
    Czekam na twoje kolejne dzieło :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakończenie łagodne :) Ale bardzo fajne :D I Tony ma racje - już mu raczej Gibbs odejść nie pozwoli :) No i Abby - dokładnie taka, jak zawsze :D Była cudowna strofując Gibbsa :D Szkoda, że już koniec, ale czekam na kolejne Twoje dzieła :D

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...