Miłego czytania.
**Chandni**
Spędził dwa kolejne dni w szpitalu. Na szczęście kulę, a raczej jej
odłamek, udało się wyciągnąć bez zbędnym komplikacji ku jego i lekarzy euforii.
Chociaż nie życzył sobie wizyt agenta Gibbsa, o czym poinformował personel
szpitalny, to i tak wiedział, że mężczyzna waruje niczym buldog pod jego
drzwiami. A rankami budził się i wyczuwał w pokoju lekki zapach kawy,
świadczący o tym iż niedawno odwiedził go Gibbs, chociaż detektyw sobie tego
nie życzył.
Trzeciego dnia został wreszcie wypisany ze szpitala. Dostał plik
papierów zawierających dokumentację szpitalną, recepty i listę przykazów i
nakazów, co mu wolno było a czego nie. Był zaskoczony, gdy pielęgniarka
przyniosła mu ubrania. Jego stare zostały wyrzucone i zastanawiał się jak wydostanie
się ze szpitala. Nie było nikogo, kto mógłby przywieźć mu rzeczy. Nie dość, że
dostał ciuchy to jeszcze przybory toaletowe, by mógł się ogarnąć przed udaniem się
na lotnisko. Nie chciał zbyt długo zostawać w tym miejscu. Jak się okazało
samolot był już dawno zabukowany. Tony podpisał się pod ostatnimi papierami.
Najwyraźniej ktoś o wszystko zadbał z doskonała precyzją. I DiNozzo
przypuszczał iż wie kto za tym wszystkim stał, ponieważ w tej chwili dzierżył w
zdrowej ręce granatowy plecak z naszywką NCIS.
Zatem nie zdziwił go wcale widok mężczyzny stojącego na podjeździe dla
karetek i opierającego się o wypożyczonego czarnego SUV’a.
- Jesteś upierdliwy – rzucił Tony
wsiadając do samochodu.
- Nie nowość – odarł Gibbs ruszając
przed siebie.
Tony postanowił nie ułatwiać agentowi zadania. Pozwolił się podwieźć na
lotnisko. Czego się nie spodziewał to tego, że agent również wsiadł do samolotu
i zajął miejsce obok niego.
- To samolot do Waszyngtonu –
zauważył Tony odczytując z biletu jego miejsce docelowe.
- Musisz złożyć zeznanie – odparł
mimochodem Gibbs usadawiając się wygodnie i zamykając oczy, jakby szedł spać.
Tony miał już mu coś warknąć, ale stwierdził, że nie ma sensu. Kiedy będą w DC
rozprawi się z tym draniem, obiecał siebie.
***
Z lotniska odebrał ich agent FBI Tobias Fornell i pojechali prosto do
domu Gibbs’a, co było kolejnym zaskoczeniem dla detektywa. Gdy tylko weszli do
domu Tony miał wrażenie, że w tych pomieszczeniach czas się zatrzymał. Od razu
mógł odgadnąć, że nic się tu od lat nie zmieniło. Gibbs wskazał im dłonią
kanapę, podczas gdy on rozmawiał z kimś bardzo nadpobudliwym przez telefon.
- Dałeś mu dojść do słowa? – zapytał
nagle Fornell.
- Ja? Przez cztery pieprzone dni
nie kiwnęliście palcem – Tony starał się nie podnosić głosu. Lekarze kazali mu się
nie denerwować ale jak on mógł pozostać spokojny w takich warunkach.
- Robiliśmy co w naszej mocy i,
nim mi przerwiesz, wiedz, że Fuertez długo był nietykalny przez miejscowy rząd –
zaczął wyjaśniać agent FBI.
- Znaczy, że przekupił policję i
sądy w Meksyku? – zgadł DiNozzo opierając ciężko głowę o rękę.
- Niestety. Wiedzieliśmy, że
musimy wysłać kogoś pod przykrywką by dorwać Fuerteza i Kojotów a potem odzyskać
sierżanta Wilsona. W trakcie akcji dowiedzieliśmy się, że narkotykowi z
Baltimore też chcą dorwać Fuerteza. Mogliśmy was powstrzymać ale...
- Gibbs wiedział, że Danny jest
brudny – dokończył tony, czując się jeszcze gorzej – Gdybyście nas powstrzymali
Danny dałby im znać, że macie kogoś w środku.
Rzeczywiście sytuacja niekorzystna i patowa.
- Gibbs dokładnie przestudiował
twoje akta i doszedł do wniosku, że cokolwiek się stanie jesteś wystarczająco silny
– w głosie Fornella wyczuł nutę dezaprobaty.
- Wydedukował to z moich akt? –
zdziwił się tony.
- Jak go poznasz bliżej to
zrozumiesz. Dla mnie czasami również jest enigmą – westchnął agent.
- Co z sierżantem? – zapytał nagle.
- Kojoci skupili cała swoja uwagę
na tobie. Pobili go ale nic więcej – odparł Fornell – Wiedz, że dzięki tobie
mała dziewczynka nie została całkiem sierotą.
- Dzięki mnie?
- Nie do wiary, co? – zaśmiał się
Fornell – Ale jednak. I jeszcze jedno – agent wstał z fotela i skrzyżował ramiona
na piersi – Mieliśmy czekać kilka dni zanim ruszylibyśmy z akcją, ale Jethro po
twoim załamaniu kazał nam ją przyśpieszyć – Fornell odczekał chwilę aż
wiadomość dotrze do detektywa po czym dodał - Dobra,
na mnie już czas. Uważaj na siebie i na niego – agent wstał i poklepał
detektywa po zdrowym ramieniu.
Tony oklapł na oparcie kanapy uważając na ranny bark. Miał mętlik w
głowie. Gibbs był skurwielem, draniem nad draniami ale musiał działać szybko. Wybrał
mniejsze zło.
Przyśpieszył akcje z mojego powodu! Przebiegło mu przez myśl. I cały czas jednak swoja obecnością i tym
ledwie widocznym gestem klepnięcie w podbródek dawał mi do zrozumienia bym
walczył.
- Ile ma lat? – zapytał nie otwierając
oczu. Po tych kilku dniach w niewoli nauczył się wyczuwać obecność Gibbsa.
- Siedem – odparł Gibbs, po czym
dodał – To był cholernie długi dzień.
- Rzeczywiście – Tony przytaknął.
W rzeczywistości był głodny i zmęczony – Oferujesz gościnę?
- A jak myślisz? – rzucił Gibbs niosąc
dwa talerze z jedzeniem.
- Skąd? – Tony uniósł brew.
Dopiero co przyjechali, wiec jakim sposobem Gibbs zdążył przygotować jedzenie?
Chyba, że było ono na wynos.
- Jutro pojedziemy do NCIS, Abby
domaga się spotkania z tobą – przedstawił plan działania na następny dzień.
- Abby? – detektyw spojrzał na
agenta wyczekująco ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
No, no :D Czyli ten Gibbs jednak nie taki zły :D Trochę go wytłumaczyłaś :D Ale i tak czekam na resztę. Zwłaszcza na spotkanie Tony'ego z Abby :D Mam nadzieję, że Di przekona się do Gibbs całkiem :D Dzisiaj było baaardzo łagodnie :D Ale przesyt jest niewskazany :)
OdpowiedzUsuńWen-Ianto przejął stery wiec będzie spokojnie teraz ;)
OdpowiedzUsuńOdpuszczam Gibbsowi jego grzechy xD Już nie mogę się doczekać, jak Abby zobaczy Di :D Będzie się działo :D I zgadzam się z Alexandrettą - dzisiaj było spokojnie :]
OdpowiedzUsuńSpokojnie było i to bardzo... Inato się spisał :D
OdpowiedzUsuńGibbsowi mogę trochę odpuścić... I z niecierpliwością czekam na spotkanie Tonego z Abby! To będzie genialne...
Pisz szybko!
A ja troszkę pospamuję, że tak powiem :D Nareszcie wen się zlitował nade mną i dodałam nowy rozdział na blogu :D
OdpowiedzUsuńOnet mnie nie lubi i nie chce mi go wyświetlić :( Ale jak tylko sie uda to skomentuję :)
OdpowiedzUsuń