Gwałtowna burza rozszalała się nad Seattle pozbawiając miasto elektryczności.
Stał, beznamiętnie przyglądając się jak po szarych szybach spływają wielkie krople
deszczu. W pomieszczeniu było ciemno, jedynym źródłem światła był migotliwy blask
świec rozstawionych na meblach w salonie, sypialni i kuchni.
Odwrócił się, ściągnął okulary i zostawiwszy je na stoliku, udał się do niewielkiego pomieszczenia, w którym znajdował się wysokiej jakości sprzęt. Różnego rodzaju
kamery, skanery, komputery i wiele innych, przydatnych w fachu hakera, rzeczy.
Wszystko było wyłączone. Zdawało mu się, że szare ekrany przyglądają mu się z zaciekawieniem. Potarł zmęczone już oczy. Jutro nastanie nowy dzień, a z nim pojawią
się i nowe wyzwania, pomyślał.
Stał, beznamiętnie przyglądając się jak po szarych szybach spływają wielkie krople
deszczu. W pomieszczeniu było ciemno, jedynym źródłem światła był migotliwy blask
świec rozstawionych na meblach w salonie, sypialni i kuchni.
Odwrócił się, ściągnął okulary i zostawiwszy je na stoliku, udał się do niewielkiego pomieszczenia, w którym znajdował się wysokiej jakości sprzęt. Różnego rodzaju
kamery, skanery, komputery i wiele innych, przydatnych w fachu hakera, rzeczy.
Wszystko było wyłączone. Zdawało mu się, że szare ekrany przyglądają mu się z zaciekawieniem. Potarł zmęczone już oczy. Jutro nastanie nowy dzień, a z nim pojawią
się i nowe wyzwania, pomyślał.
Nagle dobiegł go niego huk wysadzanych w powietrze drzwi. W pierwszym odruchu,
nieco oszołomiony i zdezorientowany, chciał się zwyczajnie schować. Po chwili jednak
wziął się w garść, chwycił za broń ukrytą pod blatem biurka i przyczaił się za drzwiami.
Nie spodziewał się ataku. Nie wiedział kim są ci ludzie, ilu ich jest ani czego chcą.
Pięciu na jednego. Stwierdzenie, że szanse są nierówne byłoby poważnym
niedomówieniem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż znajduje się na z
góry przegranej pozycji.
Byli ubrani na czarno, a kominiarki zasłaniały ich twarze. Bez większych problemów
został zlokalizowany i obezwładniony. Wytrącona broń przeleciała nad biurkiem, po czym opadła na podłogę. Chwycili go i pociągnęli do salonu. Tam położyli go na ławie, kilku
z nich przytrzymywało go, reszta kręciła się obok. Jeden z mężczyzn rozerwał mu
koszulę, w tym samym czasie inny zbliżał się do niego trzymając w dłoni jakiś dziwny błyszczący obiekt. Nie wróżyło to nic dobrego. Krzyczał i szarpał się, wiedząc jednak,
że nie ma ratunku.
niedomówieniem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż znajduje się na z
góry przegranej pozycji.
Byli ubrani na czarno, a kominiarki zasłaniały ich twarze. Bez większych problemów
został zlokalizowany i obezwładniony. Wytrącona broń przeleciała nad biurkiem, po czym opadła na podłogę. Chwycili go i pociągnęli do salonu. Tam położyli go na ławie, kilku
z nich przytrzymywało go, reszta kręciła się obok. Jeden z mężczyzn rozerwał mu
koszulę, w tym samym czasie inny zbliżał się do niego trzymając w dłoni jakiś dziwny błyszczący obiekt. Nie wróżyło to nic dobrego. Krzyczał i szarpał się, wiedząc jednak,
że nie ma ratunku.
Poczuł ogień, kiedy przystawiono mu nieznany obiekt, wyglądem przypominający
metalową gwiazdę szeryfa, do klatki piersiowej. Nie potrafił powstrzymać agonalnego
krzyku jaki wyrwał się z jego gardła. Paliło go wszystko; każdy mięsień, każda komórka,
każde włókno. Krzyczał, krzyczał jak nigdy w życiu, pragnąc by ból ustąpił, aby mógł zwyczajnie umrzeć i już nigdy niczego nie czuć.
Wtedy znowu będzie z Max.
Nagle wszystko ustąpiło, jak ręką odjął. Nastała cisza i pochłonęła go ciemność.
Przyjął ją jak najlepszą przyjaciółkę, swoje wybawienie.
Przyjął ją jak najlepszą przyjaciółkę, swoje wybawienie.
***********************************
Baltimore - rok 2001
Obudziły go dziwne odgłosy i promienie słońca tańczące na jego twarzy.
- Detektywie DiNozzo? Detektywie, proszę powoli otworzyć oczy - mówił łagodny,
lecz stanowczy kobiecy głos. Do kogo ona mówi, zastanawiał się, przecież nie nazywam
się DiCośtam.
lecz stanowczy kobiecy głos. Do kogo ona mówi, zastanawiał się, przecież nie nazywam
się DiCośtam.
- Logan - szepnął. - Cale - dodał podnosząc nieznacznie powieki, ledwo dostrzegając
zarysy pochylającej się nad nim kobiety o kasztanowych włosach.
zarysy pochylającej się nad nim kobiety o kasztanowych włosach.
- Już dobrze Tony - usłyszał szorstki, męski głos.
- Gdzie...? Co...? - szepnął. O czym oni do cholery mówią? Jaki Tony?
- Miałeś wypadek, nie pamiętasz? Ścigałeś podejrzanego, Alexa Maddoxa. Zepchnął
cię z drogi i ... miałeś wiele szczęścia - w jego polu widzenia pojawił się ów mężczyzna.
cię z drogi i ... miałeś wiele szczęścia - w jego polu widzenia pojawił się ów mężczyzna.
- Kim jesteś? - zapytał próbując się podnieść. - Gdzie ja do cholery jestem?!
Mężczyzna i kobieta wymienili ponure spojrzenia.
- Zlecę dodatkowe badania. Możliwe, iż wskutek uderzenia w głowę i niedotlenienia
doszło do mocniejszego urazu niż przypuszczaliśmy. Niewykluczone, że to zanik
pamięci - stwierdziła kobieta, odwracając się twarzą do mężczyzny.
doszło do mocniejszego urazu niż przypuszczaliśmy. Niewykluczone, że to zanik
pamięci - stwierdziła kobieta, odwracając się twarzą do mężczyzny.
- Jaki zanik pamięci?! Pamiętam doskonale! Nazywam się Logan Cale! - wykrzyczał
czując jak pomieszczenie zaczyna wirować.
czując jak pomieszczenie zaczyna wirować.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - zapewniła go kobieta, wstrzykując coś do jego kroplówki, by po chwili znajoma ciemność pochłonęła go po raz kolejny.
**************************************
- Nazywasz się Anthony D. DiNozzo i jesteś detektywem Baltimore PD od dwóch lat.
Ja nazywam się Michael Sinatra i jestem twoim partnerem, a zarazem szefem -
tłumaczył mu, gdy znów odzyskał świadomość.
Ja nazywam się Michael Sinatra i jestem twoim partnerem, a zarazem szefem -
tłumaczył mu, gdy znów odzyskał świadomość.
- Który mamy rok? - zapytał, czując jak narasta w nim panika.
- 2001, dlaczego?
Zakrył tylko twarz dłońmi i przyciągnął kolana do piersi. To nie może być prawda!
Nie, to nie jest prawda! Śni, to wszystko to jakiś chory koszmar, z którego nie może
się obudzić. Zamknęli go w psychiatryku i chcą by zwariował!
Nie, to nie jest prawda! Śni, to wszystko to jakiś chory koszmar, z którego nie może
się obudzić. Zamknęli go w psychiatryku i chcą by zwariował!
- Tony? - zapytał zmartwiony Sinatra.
- Potrzebuję trochę czasu - powiedział podnosząc głowę. Musi się stąd wydostać
i dowiedzieć jak najwięcej... kim do jasnego gwinta jest ten cały DiNozzo, by wiedzieć
kto, a przede wszystkim dlaczego, mu to zrobił.
i dowiedzieć jak najwięcej... kim do jasnego gwinta jest ten cały DiNozzo, by wiedzieć
kto, a przede wszystkim dlaczego, mu to zrobił.
*************************************
Minęły trzy tygodnie od pamiętnego "wypadku". Dowiedział się wszystkiego, co mu
było potrzebne by przekonująco grać detektywa DiNozzo. Od kilku dni był w pracy
poznając "swój" zawód i kolegów.
było potrzebne by przekonująco grać detektywa DiNozzo. Od kilku dni był w pracy
poznając "swój" zawód i kolegów.
Na szczęście DiNozzo był zwyczajnym lanserem, podrywaczem, pasjonatem filmów,
drogich i markowych ciuchów, gadżetów i samochodów. Wydziedziczony bachor
Anthony'ego DiNozza Sr., który zawdzięcza cały swój majątek importowi szwajcarskich
noży wojskowych do Stanów Zjednoczonych.
drogich i markowych ciuchów, gadżetów i samochodów. Wydziedziczony bachor
Anthony'ego DiNozza Sr., który zawdzięcza cały swój majątek importowi szwajcarskich
noży wojskowych do Stanów Zjednoczonych.
Po prostu cudownie. Bułka z masłem.
- Mamy martwego bosmana - warknął Mike. - Co oznacza wielkie kłopoty - dodał
podchodząc do biurka, przy którym właśnie siedział Tony.
podchodząc do biurka, przy którym właśnie siedział Tony.
- Znaczy? - zapytał.
- Zaraz będą tutaj agenci NCIS i albo podzielą się sprawą albo będą chcieli sami spić
całą śmietankę - odpowiedział Mike, nalewając sobie kawy do kubka.
Chwilę później Mike stał w kostnicy, wykłócając się o sprawę ze srebrnowłosym
agentem, jak mu tam było, Gibbs... czy cośtam.
całą śmietankę - odpowiedział Mike, nalewając sobie kawy do kubka.
Chwilę później Mike stał w kostnicy, wykłócając się o sprawę ze srebrnowłosym
agentem, jak mu tam było, Gibbs... czy cośtam.
L. Jethro Gibbs.
Logan miał dziwne przeczucie odnośnie gburowatego agenta i tego, że jego pojawienie
się może mieć wpływ na jego dalsze życie... Jakby tu się tak wyrwać spod
nadopiekuńczych skrzydeł Sinatry i dać się zwerbować przez tego Gibbsa
do agencji rządowej? Może dzięki temu znajdzie odpowiedzi na swoje pytania?
się może mieć wpływ na jego dalsze życie... Jakby tu się tak wyrwać spod
nadopiekuńczych skrzydeł Sinatry i dać się zwerbować przez tego Gibbsa
do agencji rządowej? Może dzięki temu znajdzie odpowiedzi na swoje pytania?
Tak też się stało. Dwa dni prowadzenia wspólnie sprawy i trzeciego po tym jak
Kapitan go wylał, został przyjęty przez Gibbsa do NCIS.
Kapitan go wylał, został przyjęty przez Gibbsa do NCIS.
**************************************
Dwa miesiące później - DC
Został dłużej w pracy, czekając aż w przestrzeni biurowej zostanie sam.
Rozejrzał się uważnie i zaczął szperać w Sieci. Czuł, iż jest coraz bliżej, gdy
nagle poczuł palący ból w klatce piersiowej. Ból bardzo znajomy. Wstał i masując
miejsce bezpośrednio nad sercem, chwiejnym krokiem ruszył do łazienki.
Opłukał zimną woda twarz i wziął kilka głębszych wdechów, czując jak ból
powoli ustępuje. Ostrożnie rozpiął guziki czarnej koszuli i spojrzał na jasną
bliznę na piersi. Wiedział, że nie ma w tym miejscu samej blizny.
Przejechał po niej palcem. Miał w sobie urządzenie, które włączało się,
gdy chciał szukać potrzebnych mu informacji i to już nie pierwszy raz.
Miał tak w Baltimore.
Rozejrzał się uważnie i zaczął szperać w Sieci. Czuł, iż jest coraz bliżej, gdy
nagle poczuł palący ból w klatce piersiowej. Ból bardzo znajomy. Wstał i masując
miejsce bezpośrednio nad sercem, chwiejnym krokiem ruszył do łazienki.
Opłukał zimną woda twarz i wziął kilka głębszych wdechów, czując jak ból
powoli ustępuje. Ostrożnie rozpiął guziki czarnej koszuli i spojrzał na jasną
bliznę na piersi. Wiedział, że nie ma w tym miejscu samej blizny.
Przejechał po niej palcem. Miał w sobie urządzenie, które włączało się,
gdy chciał szukać potrzebnych mu informacji i to już nie pierwszy raz.
Miał tak w Baltimore.
Polubił Gibbsa, Abby, McGee, Kate i Ducky'ego, ale wiedział, że nie należy do ich świata. Coraz trudnej było mu się odnaleźć i z większym trudem przychodziło mu okłamywanie Gibbsa.
Musi się stąd uwolnić. A jeśli jego świat przestał istnieć? Jeśli nie ma powrotu?
Wybiegł z toalety, wyłączył sprzęt, chwycił za plecak i wybiegł z biura.
Dwie godziny później siedział przy barze w ulubionym lokalu pijąc trzecie piwo.
Trzecie czy może czwarte? Zgubił rachubę. Chciał się upić.
Trzecie czy może czwarte? Zgubił rachubę. Chciał się upić.
- Jim, następne - krzyknął do barmana.
- Wystarczy - usłyszał znajomy głos za swoimi plecami i z uśmieszkiem odwrócił się,
by zobaczyć swojego szefa.
by zobaczyć swojego szefa.
- G-Gibbs - beknął głośno - Ups... sorry... - zaśmiał się - Napijesz się?
- Idziemy - rozkazał płacąc barmanowi za wcześniejsze piwa DiNozzo i chwytając
agenta za ramię.
agenta za ramię.
- Tak przyjemnie... mogliśmy posiedzieć i wychlać całe piwsko jakie mają.
Wiesz... - czknęło mu się - ...Że rozcieńczają?
Wiesz... - czknęło mu się - ...Że rozcieńczają?
- DiNozzo! - warknął ostrzegawczo Gibbs.
- Uh... Szef nie w sosie, rozumiem - kolejne czknięcie - Co Szef tu właściwie robił?
- Szukałem ciebie - odparł wpychając go do samochodu.
- Dlaczego? - czerwone światełko alarmowe włączyło mu się. Czy Gibbs jest
w to wplątany?
w to wplątany?
Chciał wysiąść, próbował odpiąć pasy. Musi uciekać.
- DiNozzo, uspokój się! - rozkazał Gibbs i ruszył w stronę swojego domu.
Gdy dotarli ułożył DiNozzo na kanapie w dużym pokoju.
- Pogadamy rano, jak wytrzeźwiejesz. Śpij! - padł kolejny rozkaz. Gibbs wyszedł
zostawiając go samego. Próbował zasnąć ale obrazy z tego co przeżył jako
Logan Cale - walka z Manticore, śmierć Max i atak sprzed miesięcy - przewijały
się w jego upojonym alkoholem umyśle. Czuł jak się dusi. Był sam, grał kogoś kim nie był.
I nie wiedział już co jest prawda a co nie. Złość, rozpacz, smutek, ból - na przemian
zalewały go jak fale, jedna po drugiej. Już dłużej nie mógł. Wstał i chwiejnym
krokiem poszedł do łazienki. Rozejrzał się po łazience. W szafce za lustrem
znalazł to, czego szukał. Wziął do ręki żyletkę, rozerwał guziki koszuli i zaczął
ciąć skórę w miejscu gdzie znajdowało się to paskudztwo, a łzy zalewały jego twarz.
Czuł jak krew spływa po jego torsie, jak spływa po jego dłoni, w której trzymał żyletkę.
Naciął głębiej.
zostawiając go samego. Próbował zasnąć ale obrazy z tego co przeżył jako
Logan Cale - walka z Manticore, śmierć Max i atak sprzed miesięcy - przewijały
się w jego upojonym alkoholem umyśle. Czuł jak się dusi. Był sam, grał kogoś kim nie był.
I nie wiedział już co jest prawda a co nie. Złość, rozpacz, smutek, ból - na przemian
zalewały go jak fale, jedna po drugiej. Już dłużej nie mógł. Wstał i chwiejnym
krokiem poszedł do łazienki. Rozejrzał się po łazience. W szafce za lustrem
znalazł to, czego szukał. Wziął do ręki żyletkę, rozerwał guziki koszuli i zaczął
ciąć skórę w miejscu gdzie znajdowało się to paskudztwo, a łzy zalewały jego twarz.
Czuł jak krew spływa po jego torsie, jak spływa po jego dłoni, w której trzymał żyletkę.
Naciął głębiej.
- Gdzie jesteś! - warknął rozwścieczony, a jednocześnie bezradny. Chciał się tego pozbyć.
- Co ty wyprawiasz, DiNozzo! - dotarł do niego krzyk. Przez łzy zobaczył Gibbsa,
w jego oczach przerażenie.
w jego oczach przerażenie.
- Musze to wyciąć... już nie mogę Gibbs... - bełkotał osuwając się na podłogę.
Gibbs chwycił go i razem opadli na zimną posadzkę.
Gibbs chwycił go i razem opadli na zimną posadzkę.
- Boli - wyszlochał. - Nie nazywam się Tony DiNozzo... nie wiem kto mi to
zrobił i dlaczego... ja już nie mogę.... - chwycił Gibbsa za front wypłowiałej lekko bluzy.
- Zabij mnie - wykrztusił. Gibbs rozpoznał w jego głosie rozpacz, depresję, ból i strach,
a także czający się w jego oczach obłęd.
zrobił i dlaczego... ja już nie mogę.... - chwycił Gibbsa za front wypłowiałej lekko bluzy.
- Zabij mnie - wykrztusił. Gibbs rozpoznał w jego głosie rozpacz, depresję, ból i strach,
a także czający się w jego oczach obłęd.
****************************************
Seattle - rok 2050
- Nie musiałeś aż tak się upijać by świętować zniszczenie wirusa - usłyszał nad
sobą kobiecy głos. Otworzył powoli oczy i ujrzał pochylająca się nad nim piękną
dziewczynę przypominającą z wyglądu Jessicę Albę. Może to bliźniaczki?
- Wirus? - zapytał podnosząc się. Gdzie on do choroby morskiej jest. Rozejrzał
się po zagraconym pomieszczeniu.
się po zagraconym pomieszczeniu.
- Robisz sobie teraz żarty - westchnęła i spojrzała na mężczyznę, który właśnie
wszedł do odrapanego, szarego.... właśnie, czego? - To wszystko twoja wina
Alec - powiedziała z wyrzutem.
wszedł do odrapanego, szarego.... właśnie, czego? - To wszystko twoja wina
Alec - powiedziała z wyrzutem.
- Alec? - zmarszczył brwi. Czy aż tak się upił?
- Logan, przestań się wygłupiać, dobra. Nie wypiłeś... - zaczął mężczyzna
imieniem Alec.
imieniem Alec.
- Kto? - był coraz bardziej skołowany.
- Logan, wariacie - zdenerwowała się "Alba" - Nazywasz się Logan Cale i
jesteś Eyes Only.
jesteś Eyes Only.
Patrzył na nią jakby mówiła do niego po chińsku.
- Zaszła pomyłka - powiedział próbując wstać. To był błąd. W głowie mu
huczało, a w piersi paliło. Usiadł z powrotem na materac. - Nazywam się Tony DiNozzo - spojrzał na nich nie rozumiejąc co się właściwie dzieje.
Ładnie DiNozzo, Gibbs cię zabije - pomyślał.
***************************************
- "Tu Wolny Głos Ameryki. Audycja potrwa tylko 60 sekund. Nie można nas
namierzyć, nie można nas powstrzymać i tylko od nas dowiecie się całej prawdy"
- głos niby jak jego i jego oczy ale przecież....
- USA spadło pod względem ekonomicznym na poziom krajów Trzeciego Świata - zaczęła Max. Tak nazywała się Alba - Elektromagnetyczny Impuls puszczony przez terrorystów zniszczył większość komputerów a z nimi bazy danych czyli większość
informacji na świecie.
Krajem rządzi korupcja, wyzysk i walka o przetrwanie. Laboratorium
genetyczno-militarne Manticore, otrzymało zadanie stworzenia jednostek ludzkich, charakteryzujących się: dużą sprawnością fizyczną, analitycznym umysłem,
odpornością oraz wysoką inteligencją.
Logan Cale to cyber-dziennikarz, który pod przykrywką Eyes Only ratuje świat,
a przynajmniej się stara - wyjaśniła mu jak najprościej.
- Cudownie - westchnął. Sytuacja chwilowo wytraciła go z równowagi. Chciał się
rozejrzeć i poszukać ukrytej kamery. Naoglądał się za dużo filmów.
huczało, a w piersi paliło. Usiadł z powrotem na materac. - Nazywam się Tony DiNozzo - spojrzał na nich nie rozumiejąc co się właściwie dzieje.
Ładnie DiNozzo, Gibbs cię zabije - pomyślał.
***************************************
- "Tu Wolny Głos Ameryki. Audycja potrwa tylko 60 sekund. Nie można nas
namierzyć, nie można nas powstrzymać i tylko od nas dowiecie się całej prawdy"
- głos niby jak jego i jego oczy ale przecież....
- USA spadło pod względem ekonomicznym na poziom krajów Trzeciego Świata - zaczęła Max. Tak nazywała się Alba - Elektromagnetyczny Impuls puszczony przez terrorystów zniszczył większość komputerów a z nimi bazy danych czyli większość
informacji na świecie.
Krajem rządzi korupcja, wyzysk i walka o przetrwanie. Laboratorium
genetyczno-militarne Manticore, otrzymało zadanie stworzenia jednostek ludzkich, charakteryzujących się: dużą sprawnością fizyczną, analitycznym umysłem,
odpornością oraz wysoką inteligencją.
Logan Cale to cyber-dziennikarz, który pod przykrywką Eyes Only ratuje świat,
a przynajmniej się stara - wyjaśniła mu jak najprościej.
- Cudownie - westchnął. Sytuacja chwilowo wytraciła go z równowagi. Chciał się
rozejrzeć i poszukać ukrytej kamery. Naoglądał się za dużo filmów.
- Logan... wybacz, Tony - zaczęła Max przyglądając mu się baczniej.
- Mam coś na twarzy, że się tak wpatrujesz? - zapytał posyłając jej firmowy
uśmiech DiNozza.
uśmiech DiNozza.
- Teraz jak się przyglądam, widzę, że jesteś starszy od Logana - odparła.
- Och, dzięki - uśmiechnął się. Czy tylko tym różni się zewnętrznie od tego
całego Logana?
całego Logana?
- Zatem - chrząknął Alec - Czym się zajmujesz tam skąd pochodzisz?
- O rany... Pochodzę z 2009 roku i brzmi to jak tekst filmu - zaczął - Jestem agentem federalnym, policja wojskowa - wyjaśnił wiedząc, iż NCIS nic im nie powie.
- Czyli ktoś zamienił ciebie z Loganem - upewnił się Alec, że wszystko jasno
wyjaśnili - Świetnie - uśmiechnął się, lecz szybko spoważniał widząc minę Max.
wyjaśnili - Świetnie - uśmiechnął się, lecz szybko spoważniał widząc minę Max.
- Mamy dużo do roboty - zaczęła Max po krótkim namyśle - Musimy to odkręcić - dodała podchodząc do komputera Logana.
******************************************
Trzy tygodni później
Tracił już nadzieję, iż kiedykolwiek wróci do swojego świata i ujrzy Zivę, Abby,
Gibbsa, Probiego, Duckiego, Palmera i Wykałaczkę.
Gibbsa, Probiego, Duckiego, Palmera i Wykałaczkę.
Trzymał się blisko Max i Aleca.
Max przypominała mu Zivę. Obie wyszkolone by zadać ból i zabić. Początkowo nie
potrafił się odnaleźć w społeczeństwie w jakim żyli Max i Alec. Zatem jeśli Logan
trafił do jego świata jest mu nieco łatwiej.
potrafił się odnaleźć w społeczeństwie w jakim żyli Max i Alec. Zatem jeśli Logan
trafił do jego świata jest mu nieco łatwiej.
Stał właśnie przed sporym kawałkiem pękniętego lustra, starając sobie przypomnieć,
co tak naprawdę robił zanim obudził się tutaj.
co tak naprawdę robił zanim obudził się tutaj.
Pamięta, ze mieli ciężki tydzień. Pokłócił się z Gibbsem i dopiekł nieźle Probiemu.
Wieczorem poszedł do pubu się upić i dobrze mu szło. Chyba dotarł do domu, co może potwierdzić spory siniak na jego udzie gdzie uderzył się kantem ławy. Z przyjemnego
upojenia wyrwał go potworny ból w klatce piersiowej, a jakieś zamaskowane postacie pochylały się nad nim...
Wieczorem poszedł do pubu się upić i dobrze mu szło. Chyba dotarł do domu, co może potwierdzić spory siniak na jego udzie gdzie uderzył się kantem ławy. Z przyjemnego
upojenia wyrwał go potworny ból w klatce piersiowej, a jakieś zamaskowane postacie pochylały się nad nim...
Rozpiął koszulę i spojrzał na dziwna bliznę, która skrywała pod sobą jakiś... implant?
coś co sprawiało mu ból gdy zaczynał grzebać w sieci.
coś co sprawiało mu ból gdy zaczynał grzebać w sieci.
- Tony! - usłyszał wołanie Max. Zapiął naprędce koszule i pobiegł do nich.
- Mówi ci coś nazwisko Adam Stein? - zapytał Alec.
- Stein... - to sprawa, którą się ostatnio zajmowali. Zmarszczył brwi - Pracowaliśmy
nad sprawą gdzie był głównym podejrzanym. Postrzeliłem go nawet.
nad sprawą gdzie był głównym podejrzanym. Postrzeliłem go nawet.
- Stein dopchał się do władzy u nas - oznajmiła Max.
- To dlatego nie mogliśmy odnaleźć zwłok. Przeżył, wyleczył się i postanowił zemścić - zaczynał rozumieć.
- Tylko jakim sposobem przemieszcza się w czasie? - zapytał Alec.
Uch, sprawa idealna dla McGeniusza i Abby, pomyślał. Ale teraz zaczął nasuwać mu
się film "Strażnik czasu" z Van Damem.
się film "Strażnik czasu" z Van Damem.
********************************************
Dwa miesiące później
Chociaż starał najmocniej jak mógł to czuł jak osacza go depresja a ten świat zacieśniał
się wokół niego jakby chciał go pochłonąć. Przed chwilą omal nie zostali zabici.
Spojrzał na swoje odbicie w lustrze nad umywalka a raczej tym co po niej pozostało.
Miał rozcięta brew i wargę. Schudł, miał mocny zarost i wory pod oczami a do tego
szarą cerę.
Chociaż starał najmocniej jak mógł to czuł jak osacza go depresja a ten świat zacieśniał
się wokół niego jakby chciał go pochłonąć. Przed chwilą omal nie zostali zabici.
Spojrzał na swoje odbicie w lustrze nad umywalka a raczej tym co po niej pozostało.
Miał rozcięta brew i wargę. Schudł, miał mocny zarost i wory pod oczami a do tego
szarą cerę.
Jak bardzo pragnął pozbyć się tego małego cholerstwa z ciała.
- Tony? - dotarł do niego zatroskany głos Max. Stała w drzwiach męskiej toalety.
- Przypominasz mi Zivę. Ona uwielbia dyskutować w męskiej toalecie - uśmiechnął się.
- Kochasz ją - stwierdziła. Odwrócił wzrok. Chyba się tego nigdy nie dowie.
- Musicie wyciągnąć ze mnie to "coś" - powiedział zmieniając temat i wskazując na swoją pierś.
- Jesteś pewien? - zapytała. Skinął tylko głowa.
**********************************************
DC - Rok 2001
Leżał na stole u Duckiego, na szczęście już trzeźwy, chociaż zaraz doktor
go znieczuli i zobaczy co da się zrobić.
go znieczuli i zobaczy co da się zrobić.
- Ostrzegam, Jethro, to niebezpieczne - usłyszał szorstki, lecz troskliwy
głos doktora Mallarda.
głos doktora Mallarda.
- Wyciągnij ze mnie to, Ducky - poprosił.
Widział jak Ducky instruuje Palmera czekając az znieczulenie zacznie
działać. Ale co potem?
działać. Ale co potem?
***********************************************
Seattle - rok 2050
Uścisnął dłoń Max i skinął głowa na "lekarza", jeśli tak można było go nazwać.
Po chwili uderzył tak gwałtowny ból, że miał wrażenie, iż ktoś rozrywa jego serce na kawałeczki.
Po chwili uderzył tak gwałtowny ból, że miał wrażenie, iż ktoś rozrywa jego serce na kawałeczki.
***********************************************
- Stój, wróć! Co dalej?! - dopytywał się Michael Weatherly czytając na laptopie
fanfik córki swojej koleżanki z planu - Przecież nie zakończyła - spojrzał pytająco
na monitor. Kilka kliknięć i napisał szybką wiadomość na komunikatorze z zapytaniem
o ciąg dalszy.
fanfik córki swojej koleżanki z planu - Przecież nie zakończyła - spojrzał pytająco
na monitor. Kilka kliknięć i napisał szybką wiadomość na komunikatorze z zapytaniem
o ciąg dalszy.
- Hej, ileż można czekać - wpadł do jego przyczepy Mark Harmon ze srogą miną
w stylu Gibbsa. Michael posłał mu słynny uśmiech DiNozza, któremu nie można
się oprzeć.
w stylu Gibbsa. Michael posłał mu słynny uśmiech DiNozza, któremu nie można
się oprzeć.
- Nigdy nie czytaj ff - powiedział gdy razem szli na plan i po chwili poczuł pacnięcie
w tył głowy.
w tył głowy.
Na twarzy Marka zatańczył uśmiech niczym Mona Lisy. Pokręcił głową i obaj
weszli na plan.
weszli na plan.
Ommm... końcówka exstra! Normalnie z krzesła można spaść!!
OdpowiedzUsuń