czwartek, 11 kwietnia 2013

Tiva cz. 2

A/N: Dziś zdecydowanie krócej, ale i tak jestem zaskoczona, że cokolwiek powstało jako, że mam zły dzień :( Lovatic - to połączenie NCIS i moich dwóch opowiadań - Shardiffa (o Ianto już czytałaś) i Dolce Vita. Jako, że jesteś jedyna niewtajemniczoną to powiem, że Nathan Carter to jeden z tych dobrych :) Ale oczywiście szykuję kilka emocjonujących rzeczy w tym opku :D Mam nadzieję, że sie spodoba. Pomysł podpowiedzieli mi chłopaki ze Strike Back z 2 sezonu :D Tak, to ich wina tym razem :D

** Chandni **



- Co robisz? – zapytał Tony, zaglądając Zivie przez ramię. Agentka siedziała za swoim biurkiem w ich przestrzeni biurowej. Ekran monitora miała wygaszony, bo nie chciała by ktoś wiedział czego w danej chwili jednocześnie poszukuje – a raczej kogo.
 - Piszę do koleżanki, bo prosiła bym podała jej płeć dziecka - odpowiedziała obojętnym, opanowanym tonem, tylko czekając na reakcję DiNozza.
 - Jestem ojcem, dlaczego ja nie wiem? - zapytał zaskoczony faktem, że Ziva nie powiedziała mu. Zapewne nie uczyniła tego dlatego, że wciąż była na niego zła za to, że rano z nią nie pojechał do lekarza. Na dodatek zapewne oberwie mu się od Gibbsa, ale na swoją obronę ma tylko to, że powinni mieć dziś wolne. Niespodziewanie dwie godziny temu zostali wezwani do pracy.
 - Miło, że przypomniałeś sobie o tym fakcie teraz - odparła zajadle i z perfidnym uśmieszkiem triumfu, wcisnęła przycisk ‘wyślij’ na ekranie komórki.
 - Zatem, kochanie, co będziemy mieć? – dopytywał nieustępliwie. Miał nadzieję, że jakoś uda mu się załagodzić sytuację. Nie miał zamiaru spać na kanapie. Wiedział, że czeka ich seria ważnych decyzji i rozmów i tak po prawdzie zastanawiał się dlaczego nie zrobili tego wcześniej, tylko zwlekali do ostatniej chwili.
 - Dziecko - droczyła się z nim, co sprawiało jej przyjemność. Nie dość, że tony miał kaca – wprawdzie już praktycznie wyleczonego – ale i tak, trzymanie go w niepewności było niewielką słodką zemstą.
 - To ja wiem - nalegał, niemal błagalnie. Ciekaw był ile tak będą się droczyć. Ale miał nadzieję, że nie długo. Wystarczyło, że niepokoił go fakt, że zostali wezwani nagle.
 - Chłopiec, panie DiNozzo. Możesz pękać z dumy – oznajmiła w końcu. W tym samym momencie dostała wiadomość sms.  
 - Mały DiZozzo - powiedział dumnie, uśmiechając się w szerokim uśmiechu.
 - Nie pozwolę byś nazwał go Anthonym III - zaprotestowała stanowczo Ziva, jednocześnie zerkając na komórkę i odczytując wiadomość. Tony spojrzał na wyświetlacz zaciekawiony i lekko zazdrosny, lecz szybko się opanował widząc napis: „Gratulujemy wraz z mężem. Cieszymy się wraz z wami. Susan”. Kiedy ta ciekawość została zaspokojona i uspokojona, zmarszczył brwi.
 - Nie Eli - ostrzegł Tony. Skoro Ziva nie chciała by mały miał po jego ojcu, to i po jej nie będzie miał. Lecz po chwili niepewnie pojrzał na Zivę z lekkim przerażeniem - Nie chcesz powiedzieć... Chyba nie Leroy!
 - Jak już coś to Jethro – odezwał się nagle Gibbs, który jak zwykle zmaterializował się z nikąd. Mężczyzna jak zwykle miał ze sobą kubek kawy, a w drugiej ręce folder wypchany papierami – McGee zaraz przyjdzie z MTAC’u – wyjaśnił zasiadając za biurkiem. Z głuchym tąpnięciem rzucił teczkę na blat biurka, najwyraźniej niezadowolony z tego, że zostali ściągnięci w wolny dzień i to na dodatek do starej, zimnej sprawy, która śmierdziała na kilometr każdemu kto się do niej zabierał.
 - Zapewne każde z was słyszało o sprawie Wojskowego Bombiarza – zaczął Gibbs, gdy McGee pojawił się w ich przestrzeni biurowej i od razu instalował coś na swoim komputerze.
 - Sprawa sprzed piętnastu lat – zaczął Tony, który stał na wprost głównej plazmy – Wysadził w powietrze ośmiu wojskowych, w różnych odstępach czasowych i różnych stanach. Nigdy nie zabijał w tym samym miesiącu ani w tym sam stanie. Zawsze inne, tak jak i wybierał wojskowych różnych jednostek i różnych rangą.
 - Na dodatek do wojskowych zawsze byli dołączani cywile – dodała Ziva, która natknęła się na tę sprawę już wcześniej.
 - Zawsze są dwie eksplozje – dołączył do nich Tim – Pierwsza testująca, a druga to ta właściwa. Podczas testującej zawsze zostawiał przy jednej z ofiar telefon. Mogli wykonać jeden telefon, ale na wybrany przez Bombiarza numer z ich listy numerów jakie każdy z nich posiadał w komórce. Gdyby udało im się wybrać właściwy, udało by im się rozbroić bombę, która była przymocowana do jednej z osób. Kiedy nie udało im się wybrać następowała eksplozja, która jednakże nie zabijała nikogo. Druga, ta właściwa, następowała dziesięć minut później.
 - Ale Bombiarz nie był aktywny od ponad dekady – zauważyła Ziva.
 - dokładnie – warknął Gibbs i skinął na Mcgee, który kliknął i na ich plazmie pojawiły się zdjęcia – W nocy doszło do eksplozji na przedmieściach miasta. Wojskowy plus dwoje cywili, a przynajmniej tak myśleliśmy – tłumaczył niezadowolony Gibbs.
 - Ofiarami był sierżant Gregory Davis, informatyk rządowy Chris Postman oraz nasza znajoma psycholog Samantha Ryan – oznajmił McGee.
 - Sekretarz dostał od Bombiarza informację w zaszyfrowanym pliku. Abby i Ash już się tym zajmują. Tim, pójdziesz im pomóc. Tony, Ziva – Gibbs przydzielał im zadania – My dołączymy do reszty zespołu Cartera – z tymi słowami spojrzał na górny mostek i zobaczył dyrektora z posępną miną stojącego i czekającego najwyraźniej na niego. Zatem ruszył pędem po schodach, na których spotkał Charlisle. McGee popędził łamać supermocny i tajny szyfr, a Tony i Ziva zbierali potrzebna rzeczy by przenieść się piętro niżej do przestrzeni biurowej zespołu Cartera. Oboje mieli złe przeczucia co do tej sprawy. Musieli sprawdzić pozostałych cywili, którzy zginęli. Czy byli przypadkowi? Czy mieli jakieś znaczenie? Dlaczego teraz wrócił? Gdzie się podziewał tyle lat? Czy przypadkiem nie mają do czynienia z naśladowcą? Kolejny szaleniec, pomyślała gorzko Ziva, jakbyśmy mieli ich za mało ostatnimi czasy!
Nerwowo włączyła monitor by wyłączyć komputer, gdy na stronie wyszukiwarki pojawił się wynik, którego szukała. Weszła na stronę i od razu zobaczyła zdjęcie młodego, promiennie uśmiechniętego mężczyzny. Wyglądał nieco inaczej niż na zdjęciu ślubnym, ale Ziva wiedziała, że to przez doświadczenia jakie życie na niego zesłało. Wiedziała jednak, że nie ma teraz na to czasu, dlatego zamknęła szybko stronę. Przecież po zakończeniu sprawy będzie mogła zapytać Ianto o jego znajomego, który ostatnio uratował zarówno jemu jak i jej życie. Co do tego nie miała wątpliwości, tylko nie wiedziała jeszcze w jaki konkretnie sposób, ponieważ jeśli miała być szczera, koleś nie wyglądał groźnie. Nawet wtedy, gdy widziała go idącego do windy w towarzystwie drugiego mężczyzny, wydawał się nie stanowić zagrożenia. Ale najwyraźniej pozory mogły mylić. Ale teraz musiała pozostawić wszelkie prywatne sprawy na bocznym torze, by zająć się tą sprawą. Miał a tylko nadzieję, że tym razem ten psychol nie obierze sobie żadnego z nich za swój nowy cel.           

2 komentarze:

  1. Chandni, kocham cię :D Zabiłaś Ryan i jestem tym zachwycona :D Sprawa też wygląda na ciekawą i niebezpieczną w dodatku, więc emocji na pewno nie zabraknie. No i w tym wszystkim ciąża Zivy, Ianto vel Shardiff (a może odwrotnie) i niezadowolony Gibbs... Ciekawe dlaczego taki niezadowolony. Przecież on kocha swoją pracę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. haha Chandni i ja Cię kocham za tą Ryan :D Ziva coraz bardziej się wkręca w tą sprawę, a mnie jara cieżarna Ziva :D I Tony który ma przypał :D
    - co będziemy mieć ?
    - dziecko
    Tekst roku ;D

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...