sobota, 20 kwietnia 2013

Tiva cz. 5.

A/N: Cieszę się bardzo, że udało mi sie trzymać was w napięciu i teraz też potrzymam z niektórymi sprawami :D Mój Podjudzaczu może Ci się kilka elementów nie spodobać, ale nikt nie jest bezpieczny w mych opowiadaniach :D To wiesz, bo sama robisz to samo :P Mam nadzieje, że się spodoba. I fakt, że będzie trochę dłużej ;) Zatem miłego :)
Ah, 'NTK' - 'Need to know', IA - Internal Affairs czyli Wewnętrzni i DoD - Departament Obrony.  

** Chandni **





 Ziva otworzyła oczy, kiedy dotarło do niej, że wciąż żyje. Wtedy też dotarł do niej krzyk Tony’ego. Zobaczyła jak jest zatrzymywany przez saperów, którzy podeszli do nich. Czuła ogromną ulgę, gdy rozwiązano ją i zaczęto wyprowadzać z hangaru, podczas gdy Susan czekała na rozbrojenie bomby. Kiedy już wyszła, została odeskortowana do pobliskiego ambulansu, gdzie czekali sanitariusze by ja zbadać i zdenerwowany Tony. Nim pozwoliła sanitariuszom zbadać siebie, pozwoliła Tony’emu wziąć ja w ramiona i mocno przytulić. Czuła łzy radości i ulgi spływające po jej policzkach.
 - Już wszystko dobrze, kochanie – szeptał, zapewniając ją Tony. Kiedy w końcu pozwolili by lekarze się nią zajęli, musiała odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań: gdzie została uderzona, czy dobrze się czuje, jak dziecko?
Na szczęście miała tylko kilka zadrapań i siniaków. Rozcięta warga sama miała się zrosnąć, została tylko przemyta. Lekarz zalecił odpoczynek i jeśli tylko źle się poczuje ma od razu przyjeżdżać do szpitala. Tony wziął ją pod rękę i zaprowadził do ich samochodu, gdzie czekał już Gibbs i McGee.
 - Jak się czujesz? – zapytał Gibbs, przytulając i całując ją w czoło.
 - Żyjemy – zaśmiała się nerwowo – Jak nas znaleźliście? – zapytała zaciekawiona – Pewnie Alex wam doniósł. Musiałam Gibbs – zaznaczyła ostro. Wiedziała, że zostanie pouczona i pewnie teraz to już ją w teren nie puszczą.
 - Ziva, Alex miał wypadek – przekazał jej Gibbs szorstkim tonem. Ziva musiała się przytrzymać Tony’ego, gdy dotarła do niej ta wiadomość.
 - Martin chciał pozbyć się was by nie wyszło na jaw powiązanie z nim. Tylko wasza dwójka widziała go w tym domu – poinformował Mcgee.
Kiedy się przyjrzała im, widziała zmęczenie malujące się na ich twarzach.
 - Wicedyrektor działu szkoleniowego FBI, Syriusz Whitening, poinformował nas gdzie jesteście. Alex jeszcze przed wypadkiem zadzwonił do Cartera i powiedział mu o Martinie - wyjaśnił spokojnie Gibbs, chociaż Ziva wiedziała, że kotłują się w nich wszystkich emocje. Ziva pragnęła wrócić do domu, wziąć ciepły prysznic, zjeść cos dobrego i wtulona w Tony’ego pójść spać. Ale wiedziała najpierw, że musi napisać raport. Chciał też wiedzieć czy złapali Martina i jego ludzi oraz co z ojczymem, który niewątpliwie był Wojskowym Bombiarzem sprzed piętnastu lat. Chciała też wiedzieć kto widział nagranie, które było transmitowane i w jakim stanie jest Alex. A przede wszystkim…
Ziva zaczęła się rozglądać za koleżanką, ale nigdzie nie mogła jej dostrzec. FBI i NCIS zabezpieczyli teren, a karetki już odjechały. Powoli i pozostali agenci wracali do swoich siedzib, ale nigdzie nie dostrzegła Susan.
 - Kogo szukasz? – zapytał Mcgee, widząc jej determinacje.
 - Susan – odparła.
 - Widziałem jak rozmawiają z nią sanitariusze a potem zabrał ją jakiś blondyn – odparł McGee.  
 - My też powinniśmy już jechać stąd – zaproponował Gibbs, na co wszyscy tylko przytaknęli głowami.
***

Ziva siedziała za swoim biurkiem w ich przestrzeni biurowej z kubkiem dobrej, gorącej herbaty. Przed chwilą została wyściskana przez dwie szalone laborantki. Ianto, Carter i Samatha również przyszli na chwilę by powiedzieć jak bardzo cieszą się z jej powrotu. Sam i Carlisle szybko ulotnili się by pojechać do Alexa do Bethesdy. Jego stan ponoć był krytyczny. Ziva miała nadzieję, że jednak kolega wyjdzie z tego i miała w planach odwiedzenie go jutro w szpitalu. Ianto natomiast miał spotkanie z wicedyrektorem Whiteningiem.
 - Coś niedobrego się tam dzieje – usłyszała od Tima.
 - To znaczy? – dopytywała Ziva.
 - Wicedyrektor Whitening pracuje w dziale szkoleniowym ale i jednocześnie nadzoruje jakiś tajny rządowy projekt. Jak zwykle ‘NTK’ – rzucił sarkastycznie Tony, który siedział za swoim biurkiem.
 - Wewnętrzni sprawdzają ich. Nie podoba im się to jak pracują i w jaki sposób wykonują zadania – wyjaśnił McGee – Fornell nawet nie jest zadowolony z tego. Mówi, ze nie jest fanem Whiteninga, ale koleś solidnie wykonuje swoje obowiązki i agencja nie miała nic, aż do teraz.
 - Jest tam taka babka wścibska, wredna i perfidna – zaczął Tony, a na jego twarzy malowała się odraza – Mówią, że niezła laska ale… Uczepiła się jak rzep psiej dupy. Usilnie chce czegoś się doszukać. Ponoć jest jak Terminator. I koniecznie chce poznać tożsamości hakerów Icarusa i wszystkich współpracujących z tym projektem.
 - Icarus? – zdziwiła się Ziva.
 - To właśnie ‘NTK’ – wyjaśnił Tim, który również nie pochlebiał poczynań Pani Terminator, jak ja z Tony’m nazwali – Ponoć Terminator ma poparcie DoD też. Fornellowi to się nie podoba i nie tylko jemu. Chyba urządzają jakieś polowanie na czarownice.
 - Co to ma wspólnego z tą sprawą? – zapytała zaciekawiona David. Jednocześnie czuła niepokój. Nie podobało jej się to, co opowiadali Tim i Tony, chociaż nie powinien obchodzić ją los jakiejś tajnej jednostki rządowej. Ale sami przechodzili przez podejrzenia IA i DoD, więc machinalnie współczuła.
 - Wszystko – odparł Gibbs, który pojawił się w ich przestrzeni.
 - Oglądaliśmy transmisję – zaczął Tony – Susan wspominała ci o Syriuszu.
Dopiero teraz Ziva uświadomiła sobie, że faktycznie była mowa o przyjacielu męża Susan, który miał na imię Syriusz i pracował dla FBI, ale wtedy Ziva nie połączyła tych wątków.
 - Terminator nie podoba się, że Icarus samodzielnie wybiera sprawy, którymi się zajmuje i pomaga różnym agencjom, a nie ma narzucanych odgórnie misji – dopowiadał Tim.
 - Susan Carter jest żoną Nathana Cartera – oznajmił Tony.
 - To wiem – wtrąciła Ziva.
 - Doktor Carter pracuje dla Icarusa – wyjaśnił znacząco Gibbs.
Ziva podświadomie zadrżała. Wszystko zaczynało układać się w jedną całość, ale do tego dochodziła pewna obawa – kobieca obawa. Problemy, z którymi mogą sobie nie poradzić…
 - Terminator będzie chciała cię przesłuchać. To samo chce zrobić z resztą naszego zespołu i Cartera.
 - Ale jak nas odnaleźliście? – to pytanie nie dawało spokoju Zivie. Skoro Alex był w krytycznym stanie. Czy wcześniej dopadli Martina i jego dresiarzy? Czy któryś z nich podał ich lokalizację?
 - Martin i jego ludzie nie sypnęli gdzie was umieścili – warknął zły Tony. Ziva wiedziała, że ma ochotę przyłożyć temu kolesiowi. Jego spojrzenie mówiło samo za siebie.
 - Patrixon zmarł na zawał, gdy wtargnęliśmy do domu. Znaleźliśmy auto, którym Marin staranował sedana Alex’a oraz furgon i dresiarzy – opowiadał Tim.
 - Martin i jego ludzie bekną za zabicie trójki ludzi oraz porwanie agentki federalnej i osoby cywilnej – rzucił Gibbs znad monitora.
 - Ludzie Icarusa oraz osoby współpracujące noszą zegarki sportowe G-shock. Różne wersje. W nich w instalowany jest nadajnik GPS – wyjaśnił McGee – Genialne cudeńka.
 - Kto widział… nagranie? – zapytała nagle.
 - Nasz i Cartera zespół oraz Dyrektor i SecNav. Nie wiem nic o ludziach z Icarusa, ale zapewne również. Ich człowiek pomaga postawić nasz system – odparł Gibbs spoglądając na McGee.
 - Ci hakerzy z Icarusa są rewelacyjni – Ziva ewidentnie usłyszała podniecenie w głosie Tima – Eddie, Modo i Widmo to legendy w tym zawodzie. Nikt nie zna ich tożsamości. Są mistrzami. Ktoś próbował się kiedyś zmierzyć i dostać do komputera Modo. To jak próba dostania się do Fort Knox. Ma tyle zabezpieczeń, a kiedy myślisz, że już ci się udało to jesteś w błędzie, bo twój komputer zostaje zarażony wirusem i spenetrowany przez przeciwnika – opowiadał podjadany McGee – Wiem, że Eddie do niedawna pracował dla Interpolu. Modo ponoć współpracował z brytyjskim wywiadem, ale nie wiem ile w tym prawdy. Natomiast Widmo od lat jest związany z FBI. Ta trójka razem… wow…
 - Się podjadałeś McJaraczu – zadrwił Tony.
 - Jak skończyliście to uciekajcie do domów – polecił nagle Gibbs – Nie wiadomo kiedy nas wezwą na przesłuchania.

***

Kiedy dojechali do jej mieszkania od razu poszła pod prysznic. W między czasie Tony miał przygotować naleśniki na słodko. Ziva potrzebowała podnieść sobie poziom cukru po takich przeżyciach. Kiedy wróciła do salonu, wykapana, odświeżona i ubrana w pidżamę i otulona w ulubiony szlafrok, poczuła się lepiej a przede wszystkim bezpiecznie. Tony przygotował jej naleśniki z bananami i polewą truskawkową oraz z czekoladą i polewą pomarańczową. Do tego sok żurawinowy. Ziva usiadła na kanapie i wzięła talerz pełny jedzenia.
 - Strasznie się bałam – powiedziała, bawiąc się widelcem. Wzięła jeden kęs i powoli, delektując się, jadła.
 - Ja też… my, wszyscy też – zapewnił ja Tony, który usiadł na przeciwległym końcu kanapy.
 - Rozmowa z Susan dała mi wiele do myślenia – przyznała spoglądając niepewnie na Tony’ego.
 - Sprzedajmy nasze mieszkania i po prostu kupmy dom – zaproponował Tony – tak będzie łatwiej. Nie będziemy decydować u którego zamieszkać. Poza tym nasze apartamenty raczej nie są przystosowane dla rodziny dzietnej – zaśmiał się lekko.
 - Masz racje – przyznała zgodnie – A praca?
 - Najpierw jedno weźmie urlop a potem drugie. Jeśli się zgodzisz, ojciec na pewno pomoże. Zrekompensuje się za to, że nie był dla mnie idealnym ojcem – zapewnił Tony masując jej nogi – Zobaczymy, co zaproponuje Dyrektor i gdzie cie przydzieli, lub mnie – dodał szybko.
 - Nie chce odchodzić z zespołu… - westchnęła Ziva. Gdyby tylko była możliwość pozostania w zespole Gibbsa… Ale wiedziała, że takiej opcji nie było, nawet jeśli by bardzo się starali. A poza tym mieli nie normowany czas pracy, co musiało się dla jednego z nich zmienić.
 - Słyszałem, że Whitening i jego dział szkoleniowy wspiera rodziny agentów – zaczął niepewnie Tony – Nie mówię, że masz zaraz przejść do FBI, ale może u nas też jest dobrze w dziale szkoleniowym?
 - Zobaczymy – zepchnęła ten temat na boczny tor Ziva. Nie chciała teraz o tym rozmawiać. Może za jakiś czas, a poza tym to decyzja bardziej należała do ich Dyrektora, niż do niej samej.
 - Nie zazdroszczę im – wyznał Tony – Widziałem twoja i Ianto reakcje kiedy wspomniała Jugodina. Mi tylko kiedyś obiło się jego nazwisko o uszy.
 - Dobrze, że gryzie ziemię bo z Ianto byśmy zrobili z nim co trzeba – zaznaczyła bojowo, odkładając pusty talerz i biorąc szklankę z sokiem.
- Tim gadał z tym Eddiem całym… koleś był wściekły i pełen niepokoju o Susan. Powiedział też, że będzie zdruzgotana, gdy wróci i dowie się o śmierci ich przyjaciela. Ponoć doszło w Sudanie do niezłej rozróby, gdzie zginęło kilku wojskowych i agentów, w tym wysłannik Watykanu – opowiedział Tony, zmęczonym głosem.
 - Wysłannik Watykanu? – zdziwiła się Ziva. Co jakiś wysłannik kościoła katolickiego robił w Sudanie?
 - Mnie nie pytaj. Koleś nie wchodził w szczegóły ale informacja nawet w wiadomościach była – odparł Tony – A wracając… Na jaki kolor chcesz pokój?
 - Mogę odpocząć? – zapytała Ziva ziewając – Najpierw kupimy dom a nasze sprzedamy. Potem pomyślimy nad urządzeniem domu.
 - Wszystko po kolei – zgodził się Tony, przybliżając się i ją przytulając – Myślałem, że cię tam stracę – szepnął, całując jej czoło.
 - Bałam się, że już cię nie zobaczę… że nie urodzę naszego dziecka… - przyznała drżącym głosem Ziva – Gdyby nie Susan… gdybym była sama… nie wiem czy dałabym radę – westchnęła ciężko.
 - Poradzimy sobie – zapewnił ja Tony. A ona tak bardzo chciała wierzyć w jego słowa.
 - Kocham cię i nie żałuję – wyznała ponownie Ziva. Rzadko wyznawali sobie miłość. Ale w tej chwili kobieta miała przemożną potrzebę powiedzenia tego na głos.
 - Ja ciebie też kocham i nasze maleństwo – zapewnił i przytulił jeszcze mocniej.
Oboje nawet nie chcieli myśleć, co by było, gdyby Icarus znów nie interweniował w ich sprawie. Ci ludzie byli bardzo dobrze poinformowani oraz zorganizowani i Ziva wolała by IA wraz z Dod nie mieszali się i zostawili ich w spokoju. Ale cieszyła się z tego, że jak na razie jej i Tony’ego relacje zaczynały się chwilowo poprawiać i miała nadzieję, że tak pozostanie. Wiedziała, że rozmowa o uczuciach była dla nich niekomfortowa, ale Susan przekonała ją do tego, że warto.

***
Rankiem obudził ja telefon. Poczuła jak Tony obraca się na łóżku i odbiera natrętny telefon.
 - DiNozzo – usłyszała jak rzuca zaspanym głosem – Kiedy? – poczuła jak Tony podrywa się i siada gwałtownie na łóżku – Wyrazy współczucia Sam. Alex był świetnym agentem – na te słowa Ziva zerwała się i przerażona spojrzała na DiNozzo, który zakończył rozmowę.
 - Alex? – zapytała niepewnie.
 - Przykro mi… zmarł godzinę temu – oznajmił Tony przytulając ją – pamiętaj, że to nie twoja wina – zaznaczył szybko.
 - Jak to nie moja? – obruszyła się David, odrywając się od ukochanego – Ja go namówiłam na pojechanie do tego szaleńca…
 - Ale nie mogłaś przewidzieć, co się stanie – przerwał jej stanowczo Tony – Alex zginął na służbie i nie z twojej winy – zapewnił ja stanowczo.

Ubrali się i zjedli śniadanie w dziwnej ciszy. Oboje nie byli w nastrojach do rozmowy. Ziva chwyciła za swoją komórkę. Wczoraj nie zadzwoniła i nie dowiedziała się, co u Susan, zatem postanowiła uczynić to teraz. Wiedziała, że będzie mogła pogadać z nią o Alexie i Susan na pewno ją zrozumie. Niestety, nie spodziewała się usłyszeć kolejnych złych wieści.
 - Susan, co się dzieje? Płaczesz? – zapytała, gdy tylko usłyszała zapłakany głos drugiej kobiety.                  
 - W-wyjechał – wydukała łkając.
 - Jak…? Kto…? Nathan cię zostawił?! – nie potrafiła uwierzyć Ziva w to, co słyszała w tej chwili.
 - Zostawił list i wyjechał, kiedy spałam… – wyjaśniła krótko.  
 Ziva spojrzała na Tony’ego, który tylko chwycił kluczyki od samochodu.
 - Napisz mi sms’em adres, przyjedziemy – z tymi słowami rozłączyła się i spojrzała na DiNozzo. Nie tak to wszystko miało wyglądać…

2 komentarze:

  1. Alex zmarł, cholera :( Ale podoba mi się strasznie jak Tony i Ziva sobie pogadali ! :) Ta zmęczona, a on o kolor ścian już pyta :D Jestem ciekawa dlaczego Nathan zostawił Susan..

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmierciłaś Alexa... No, ale można się było spodziewać... Dobrze, że Ziva nie udaje twardszej niż jest. Każdy czasami potrzebuje pomocy i wsparcia kogoś bliskiego. I do Tony'ego w końcu dotarło :D Bardzo mi się podobało jak sobie miłośc wyznawali. Tak zwyczajnie, po prostu... Super odcinek :D
    I zaraz Podjudzaczu :D Pewnie, że robię tak samo, bo inaczej byłoby nudno :D Dlatego wszystko rozumiem :D

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...