A/N: No, koniec Wariatkowa :) Dziękuję Wam moje Robaczkosy z wsparcie :) Jak zwykle happy end (chyba trzeba coś z tym fantem zrobić:P)
Miłego czytania :)
**Chandni**
Powoli i niechętnie wracał w stan świadomości i przebudzenia
się. Powieki miał jakby z ołowiu, zresztą wydawało mu się iż całe jego ciało
jest z tegoż pierwiastka. Powoli do jego świadomości zaczęły powracać fakty.
Fakt pierwszy – spieprzył sprawę i dał się uprowadzić.
Fakt drugi – rozwalił kolano i jego kariera agenta
terenowego stała pod znakiem zapytania.
Fakt trzeci – ostatnie co pamięta, to doktora O’MCDonnald’a wstrzykującego
mu koktajl z LSD.
Fakt czwarty – znajdował się z powrotem w pokoju szpitalnym,
co oznaczało, że jeszcze z nim nie skończyli.
Usłyszał trzask drzwi i zastygł w miejscu, nawet nie zwracając
uwagi, że zatrzymuje oddech. Jednak zanim to zrobił dotarł do niego zapach
mocnej kawy.
- Oddychaj DiNozzo –
padł szorstki rozkaz. Instynktownie zrelaksował się i wykonał rozkaz, powoli
przy tym otwierając oczy. Gibbs w tym czasie zasiadł na niewygodnym krześle i
spojrzał na niego. Nie potrafił jednoznacznie odczytać Gibbsa. Jego twarz była
surowa ale oczy...
- Kazałem ci uważać a nie dać się złapać – przemówił Gibbs,
a Tony wiedział, że powstrzymuje się przed zrąbaniem go.
- Wiem – odparł szeptem i spuścił wzrok. Chciał o tyle
rzeczy na raz zapytać, że nie wiedział od czego najpierw zacząć.
- Osiemdziesiąt pięć
godzin, jeśli cie to interesuje. Po trzech godzinach daliśmy BOLO i zgłosiliśmy
twoje MIA. Podążyliśmy twoim tropem... – nagle Gibbs urwał w połowie zdania.
Dlaczego go nie znaleźli od razu? Co robili przez tyle godzin?
- W szpitalu
powiedziano nam, że wyszedłeś po godzinie i odjechałeś – kontynuował Gibbs, co nie
zapowiadało niczego dobrego – Dostałem telefon od Stanowych, że znaleźli
spalony samochód a w środku ciało – Gibbs przetarł dłonią oczy i dopiero teraz
DiNozzo dostrzegł pod nimi cienie zmęczenia.
- Sądziliście, że
zginąłem – powiedział a Gibbs tylko przytaknął.
- Dopiero podczas
sekcji Ducky odkrył, że to nie twoje ciało – wyjaśnił Gibbs – Wróciliśmy do
szpitala i napotkaliśmy uciekającego doktora O’MCDonnald’a wraz z Marshall
Bismorff. Od razu przyznali się a Bismorff wskazała miejsce twojego pobytu – zakończył,
upił łyk kawy i spojrzał na DiNozzo. W Gibbsa spojrzeniu było coś dziwnego.
‘...wróć... synu...’
Odbiło się echem w pamięci Tony’ego.
- Chciałeś bym
wrócił? – zapytał by się upewnić – Niezłą fazę miałem ale... Wiesz... –
próbował zakryć niepokój i smutek niezręcznym śmiechem.
Gibbs odstawił kubek na pobliska szafkę, nachylił się i pacnął
DiNozzo mocno w głowę.
- Auć, a to za co? –
oburzył się.
- Za co? – Gibbs warknął
i spojrzał mu prosto w oczy – Za to, że dałeś się podejść i złapać, za to, że
masz rozwalone kolano i nie wiadomo czy wrócisz do pracy – kontynuował Gibbs a
tony był coraz bardziej wściekły. Zawsze chodziło o pracę, dobro zespołu,
sprawę, którą się zajmowali a przede wszystkim o to, że Gibbs nie lubił szkolić
nowych agentów. A jeśli Tony nie będzie mógł wrócić to właśnie to go czekało. Już
otworzył usta by to właśnie Gibbsowi wygarnąć, gdy starszy agent powiedział,
coś co zamknęło mu usta.
- A najgorsze było,
gdy cie znalazłem i czekałam na przybycie karetki – warknął – Najgorsze pieprzone
dziesięć minut, gdy patrzyłam bezradnie jak twoim ciałem wstrząsają konwulsje,
z ust leci piana a oczy wychodziły ci z orbit. A potem... wiesz, co stało się potem,
DiNozzo? – Tony nie potrafił wydobyć z siebie słowa. Nigdy nie widział Gibbsa w
podobnym stanie. Był wściekły, sfrustrowany, przerażony!
- Potem przestałeś
oddychać a twoje serce przestało bić. Byłeś o włos od śmierci klinicznej a brak
tlenu mógł wywołać u ciebie nieodwracalne uszkodzenia w mózgu! – Tony patrzył
jak Gibbs ledwo panuje nad swoimi emocjami. Nigdy w życiu nie słyszał by jego
szef mówił aż tyle na raz.
Tony’ego warga drgnęła. Wiec to, co usłyszał to...
- To znaczy, że ci
zależy na mnie... – szepnął niepewnie na głos.
- Straciłem już jedno
dziecko i nie chce stracić teraz drugiego – odparł Gibbs ciężko oklapując plecami
o oparcie krzesła. Z jego twarzy znikła wściekłość.
Zapadła miedzy nimi cisza. Tony wpatrywał się w swojego
szefa.
- Nie powinienem był
wtedy... – zaczął Gibbs ale Tony szybko uniósł dłoń by go powstrzymać.
- Zasada numer 6
- Nie obowiązuje
między przyjaciółmi i członkami rodziny – odparł Gibbs. Tony posłał mu uśmiech.
Członek rodziny. Miło!
Nagle drzwi z impetem się otworzyły i do środka wpakowali
się kolejno Abby, Tim, Ziva, Ducky i Jimmy. Abby wcisnęła Timowi balony, które
trzymała w dłoni i rzuciła się Tony’emu w ramiona.
- Nigdy więcej mi
tego nie rób! – pogroziła mu surowo palcem.
- Wystraszyłeś
wszystkich, Anthony – Ducky stał serdecznie się uśmiechając.
- Udało mi się przemycić
twoje ulubione ciasteczka czekoladowe – powiedziała Ziva wyciągając z torby
pojemnik z pachnącymi ciastkami.
- Lekarze
powiedzieli, że musisz być jeszcze trzy dni, wiec przyniosłem laptop i kilka
twoich filmów – Tim uśmiechnął się stawiając komputer na szafce w zasięgu reki
Tony’ego.
- Przynieśliśmy też
twoje ubrania i przybory toaletowe – dodał Palmer.
- Dzięki wam – Tony posłał
im serdeczny uśmiech. Chyba jednak warto było pocierpieć by przekonać się jak
bardzo jego ‘rodzina’ się o niego martwi i troszczy. Gibbs nachylił się i
szepnął mu do ucha:
- Ich śmierć to nie
twoja wina
Tony skinął głową. Czasami sie zastanawiał skąd Gibbs to
wszystko wie? Ale to wyższy stopień wtajemniczenia, który Tony wiedział, że
któregoś dnia osiągnie, w końcu syn dziedziczy takie umiejętności po ojcu,
prawda?
The End!
Bardzo ładny happy end :D I Gibbs mi się podobał - ojcowskie uczucia bardzo dobrze mu wychodzą :D Szkoda, że już koniec, więc z tym większą niecierpliwością czekam na kolejny Twój pomysł :D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa!!!! Cudownie, pięknie, zajefajnie, po prostu genialnie!!! PapaGibbs wyszedł świetnie, przyznał jak ważny jest dla niego Tony i jak bardzo się bał... Pisz nowe cudo, czekam z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńGibbs ♥ Było widać, jak bardzo mu zależy na Tonym :) I jeszcze Ziva - przemycająca ciasteczka :D To było niesamowite ;] Szkoda jednak, że to już koniec..niemniej czekam teraz na coś nowego :)
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo, że się podobało :) Wy niedobra nie podjudzajcie mi Shardiffa bo jemu 2 razu powtarzać nie trzeba i długo prosić nie trzeba... Shardiff mówi, ze jeszcze dziś wieczorem oczekujcie nowości ;)
OdpowiedzUsuń