sobota, 9 czerwca 2012

Wariatkowo.


A/N: Koko koko Euro spoko... wróć... to nie na bajka :P Do Sfory Gibbsa wrócimy jeszcze ale...
Z pozdrowieniami od wena-Shardiffa >:D

**Chandni**

Pierwszym, co pamięta to fakt iż obudził się w całkiem obcym mu miejscu - a właściwie to pokoju, który miał przebrzydle blado-niebieskie, odrapane ściany. Po chwili do jego otępiałego umysłu dotarło, że jest w czymś, co można nazwać szpitalem - sądząc po kroplówce, którą podłączoną miał do prawej ręki oraz specyficznym, przepełnionym chlorem, zapachu jaki unosił się w pomieszczeniu.

‘Gratulacje Agencie Specjalny DiNozzo’ skarcił siebie w duchu, jednocześnie próbując się poruszyć lecz jego ciało nie reagowało w ogóle na polecenia mózgu, jakby był sparaliżowany bądź pod wpływem jakiś dobrych szpitalnych dragów. Na szczęście wzrokowo mógł rozejrzeć się, chociaż z pozycji całkiem leżącej to nie miał zbyt wielu perspektyw.

Leżał w dziwnym rogu pokoju, zaraz przy drzwiach. Z jednej strony łóżka była jakaś ścianka oddzielająca go od reszty pomieszczenia. Na wprost było niewielkie, zakratowane okno a niedaleko stał stolik z wazonem zwiędniętych kwiatów. Próbował się rozejrzeć czy w zasięgu mógłby dostrzec coś czym mógłby przywołać kogoś kto wyjaśniłby mu zaistniałą sytuacje bo niestety nie potrafił przypomnieć sobie dlaczego i jak tu trafił - i przede wszystkim gdzie to owo ‘TU’ się znajdywało.
W międzyczasie gdy rozglądał się, próbował sobie przypomnieć, co robił zanim mógł wylądować w tak ‘przyjemnym’ miejscu. Lecz w chwili obecnej jego mózg, a raczej pozostałości z niego, odmawiał posłuszeństwa i nie pomagał w przypomnieniu sobie tak istotnych faktów.

Niestety niczego nie dostrzegł - tak na prawdę jedynym sprzętem medycznym była owa kroplówka, która już jakiś czas temu się skończyła.

Myślał, że ucieszy się z powrotu czucia i możliwości ruchu w ciele ale razem z tym pojawił się silny, promieniejący ból zaczynający się od połowy żeber prawego boku a kończący się na jego kolanie.
I kiedy już myślał, że nie zniesie dalej tego bólu nagle do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Nie odzywając się ani jednym słowem po prostu i ostentacyjnie wstrzyknął mu jakiś płyn prosto w obolałą żyłę. Nim Tony zdołał się odezwać mężczyzna, jak tajemniczo się pojawił tak i zniknął za drzwiami. Jednak najgorszym, co mu przyszło na myśl przed pogrążeniem się w odmęty nieświadomości był fakt iż znał tego mężczyznę, lecz rzecz jasna nie wiedział skąd.

******

Słyszał nad sobą głosy,stłumione, zniekształcone ale jednak. Kiedy uchylił powieki mgła spowijała pokój a raczej jego umysł, co wpływało na ostrość jego widzenia. Jeden głos należał do mężczyzny a drugi do kobiety - i, och, oczywiście, że w podświadomości znał oba głosy.
Ufał tym ludziom w pewnym sensie, jeśli można to tak nazwać w jego zawodzie.
Czemu to właśnie jego muszą spotykać tak ‘fascynujące’ przygody?
Nagle przed jego oczyma zamajaczyła postać mężczyzny. Nachylał sie nad nim z sadystycznym uśmiechem a w reku trzymał już nudny element tej jakże interesującej zabawy - strzykawkę.

4 komentarze:

  1. Jezu co ty mi z Di robisz ! Ciągle go krzywdzisz ;< xD A ja tak czekam i czekam na coś wesołego z happy endem ;> No i na Sforę Gibbsa z ciągiem dalszym ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Lovatic - jak to moja koleżanka powiedziała: ładni faceci są po to by się nad nimi znęcać :D Happy Edny będą w swoim czasie ;) Ale czasami trzeba czegoś bez happy endu i trzeba pocierpieć by był ten h.e.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczyna się ciekawie :D I intrygująco :D Chandni, nie masz litości dla tego biednego Tony'ego :D Ale przez to jest ciekawiej :D A z tymi ładnymi facetami - coś w tym jest :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety/stety ja lubie się znęcać :P nie lubie romansów pisać, wątki romantyczne tak ;)

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...