wtorek, 26 czerwca 2012

Zdrada - Prolog

A/N: Cieszę się bardzo, że Wariatkowo sie podobało :) Dziękuję za wsparcie i zachętę do pisania dalej. Jak obiecałam nowe opowiadanie. Dla wyjaśnienia - historia dzieje się przed wstąpieniem Tony'ego do NCIS. 
Shardiff mówi, że dziś jeszcze jest baaardzo delikatny >:D
Życzymy miłego czytania ;)


**Chandni**



Cela była niewielka. Ściany mokre, a rudawa farba odłaziła niczym skóra po opalaniu. Dwa niewielkie, okratowane okienka dawały niewiele światła. Podłoga była betonowa. Drzwi ciężkie, metalowe, otwierane od wewnątrz. W powietrzu unosił się odór rozkładających ciał, moczu i krwi. W jednym z rogów pomieszczenia oparty ramieniem o ścianę siedział mężczyzna z głową spuszczoną na piersi. Był ubrany w czarne bojówki i szarą koszulkę. Ramiona miał boleśnie związane z tyłu na plecach grubym sznurem, od którego miał już obtarte nadgarstki. Jego oczy były zasłonięte czarnym materiałem, tak by nie mógł widzieć co i kto z nim robi.
Przebywał w tym pomieszczeniu od kilku godzin. Żadnym pytań, tortur, wyjaśnień, żądań – po prostu nic od momentu, w którym go tu zostawili. W pomieszczeniu było duszno a od zapachu niejeden by zwymiotował.
Mężczyzna poruszył się nieznacznie by lekko zmienić pozycję. Zdawał sobie sprawę z tego, co jego oprawcy robili. Męczyli go psychicznie i fizycznie ale w inny sposób, bardziej wyrafinowany.
Alejandro Fuertez, handlarz bronią, narkotykami i żywym towarem, posiadający dwa obywatelstwa Amerykańskie i Meksykańskie był znany ze swej wyrachowanej ‘gościnności’.
Mężczyzna w celi westchnął ciężko. Nie spodziewał się tego, że zostanie zdradzony przez osobę, której ufał tak długo.

**Flashback**
Weszli do ciemnego hangaru wraz z grupa Kojotów, którą infiltrowali. Dziś mięli zakończyć swoje zadanie i wrócić do Baltimore. Zatrzymali się przed kontenerem. Przez powybijane szyby wpadały światła portowe. Mięli dokonać przeładunku na ciężarówki. Wysoki Latynos otworzył kontener i spojrzał na nich dwóch.
 - Zacznijcie rozładunek – rozkazał. Byli w trakcie rozładowywania na podnośnik, gdy odwrócił się i to był jego błąd. Nagle zobaczył swojego partnera mierzącego do niego z broni.
 - Danny? – zapytał zaskoczony i zdezorientowany.
 - Płacą więcej, Tony – rudawy mężczyzna  wzruszył tylko ramionami. Po chwili jeden z dilerów zaszedł Tony’ego od tyłu i założył mu na głowę czarny worek, a następnie zdzielił w głowę.

**koniec flashback’u**   

Nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel i partner dał się sprzedać. Dwa pieprzone lata służyli ramie w ramię w Wydziale Zabójstw Policji w Baltimore. Zostali wyznaczeni do tego zadania ponieważ wszyscy policjanci z wydziału narkotykowego byli znani kartelowi Fuertez’a. Detektywi Anthony ‘Tony’ DiNozzo i Daniel ‘Danny’ Price byli najlepszymi detektywami w swoim wydziale.
Tony nawet chciał by Danny był świadkiem na jego ślubie z Wendy. To właśnie Danny pocieszał go po tym jak Wendy uciekała sprzed ołtarza. Dlatego niemiłosiernie zabolała go zdrada partnera.
Ojciec miał racje, pomyślał gorzko. Skończy w jakiś ściekach czy rynsztoku zabity w obcym kraju i nikt nigdy się nie dowie, że to Danny go zdradził.
Tony uderzył gniewnie ramieniem o ścianę. Przez trzy godziny próbował uwolnić ręce z więzów, co tylko skończyło się obtartymi do krwi nadgarstkami. Ocierając się o ścianę próbował z ciągnąć opaskę z oczu ale również nieskutecznie.

W ustach już mu zaschło, wargi miał spierzchnięte, nudziło go od tego smrodu, ramiona miał zdrętwiałe.
Pozostawili go samego ze swoimi myślami. Miał czas by przeanalizować w jak gównianej sytuacji się znalazł.
Jako zacięty fan filmów sensacyjnych, zwłaszcza klasyki lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, zawsze wierzył, że nawet z najgorszej opresji znajdzie się wyjście. Ale z każdą upływającą minutą spędzoną w tej celi jego wiara malała. Zastanawiał się, co się stało z oddziałem antynarkotykowym, który miał im pomóc? Danny miał ich zawiadomić.
Ale teraz jak pomyślał... Danny musiał podać im zły adres.
Niech to szlag! Zaklął szarpiąc się.
Dlaczego wcześniej nie domyślił się, że Danny jest brudny?
Bo, idioto, za bardzo mu ufałeś! Skarcił siebie w duchu. Pierwszy raz w życiu pozwolił sobie zaufać w stu procentach partnerowi.
 - Pierwszy i ostatni – warknął przez zaciśnięte zęby do samego siebie.
Zlekceważył swoje przeczucie a może raczej źle je zinterpretował. Był zły na samego siebie i na Danny’ego, że go tak wystawił. Wolałby by partner od razu strzelił mu w łeb, gdy był odwrócony do niego plecami. Nie wiedziałby wtedy, ze to jego własny partner go zdradził.
Nagle rygiel zgrzytnął i drzwi otworzyły się. Dwóch Kojotów podeszło do skrępowanego mężczyzny i wyprowadziło go z celi.  

8 komentarzy:

  1. Zaczyna się naprawdę ciekawie. I faktycznie delikatnie :D Ale znając Ciebie i Twojego Wena zapewne później będzie ostro :D Zatem czekam na ten ostry kawałek z niecierpliwością :D
    Aha, wcale nie jestem taka zła - już wrzuciłam dalszy ciąg :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja jestem ciekawa kiedy z tego spokojnego w miarę i bezbolesnego opowiadania urządzisz prawdziwą katorgie Tonemu ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cierpliwości moje panie >:D Niebawem będzie ostro ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby osobą, która wyciągnie Toniaczka z tych kłopotów, będzie Gibbs? Bo oczywiście nie zamierzasz Di uśmiercić... kurczaczek nie mogę się doczekać ostrej części opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sfora - ja nic nie powiem, sama będziesz musiała poczytać. Wczoraj Wen-Shardiff przedstawił mi swój pomysł na całe opowiadanie i ja sama jestem przerażona. Więc uważajcie ze swoim życzeniem 'ostrej' części opowiadania >:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Weź nie strasz! Mam nadzieję, że pomęczysz Tonego, ale też, że Wen-Inato dojdzie do głosu gdzieś pod koniec i będzie jednak happy end...
    Pisz szybko ciąg dalszy i wrzucaj! Ja się już doczekać nie mogę!

    U mnie coś się powoli ruszyło, zaznaczam POWOLI

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja i tak chcę opowiadanie na ostro :D Wiem, wiem, znęcanie się nad bohaterami jest okrutne, nieludzkie i w ogóle be, ale ja zła kobieta jestem i nic na to nie poradzę :D Chandni, daj czadu! Czekam z niecierpliwością na rezultaty Twojego spotkania z Wenem-Shardiffem :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Alex (mogę tak?) daj mi godzinę, ok >:D Pisze się...

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...