piątek, 29 czerwca 2012

Zdrada - Rozdział 3


A/N: Dzisiaj nieco krócej ;) Ale najbardziej ostro wg Nas :D Shardiff miał używanie ale... oj... własnie się dąsa na mnie bo mu powiedziałam, że Ianto będzie dalej pisał historię. No, ok... pozwolę mu jeszcze sie wtrącić ;)
Zatem miłego trzymania. zestaw reanimacyjny podesłać? >:D

** Chandni**


Noc była spokojna lecz pełna bólu. Ciało Tony’ego owładnęła gorączka. Jego organizm był wycieńczony i domagał się miłosierdzia jakiegokolwiek. Zimna podłoga niestety nie pomagała na dłuższą metę. Chociaż miał rozwiązane ręce i mógł z ciągnąć przepaskę, nie zrobił tego, bo nie był wstanie unieść ociężałych rąk. Z trudem i wielkim wysiłkiem przewracał się z boku na bok.

Tym razem przyszli po niego o świcie. Tony jęknął próbując się podnieść, ale w końcu to uczynił. Nie związywali mu rąk. Jego nadgarstki i tak były wystarczająco obtarte i opuchnięte. Jak zwykle zaprowadzili go do tego samego pomieszczenia. Śmiali się i najwyraźniej kroiła się dla nich niezła impreza. Chyba, że... Dodatkowo mogła istnieć opcja narkotyków, bo kto ich tam wie.

Stary Gringo zajął swoje stałe miejsce, lecz nie wykazywał radości. Był surowy i opanowany. Samym wzrokiem sprowadzał na ziemię Kojotów, którzy się dobrze bawili. Nikt tu by się nie dziwił. Szczyle trzęśli portkami na widok mężczyzny po czterdziestce, który wyglądem przypominał pirata. Miał siwe włosy związane na karku gumką i dwumiesięczny zarost. Jego postura też odstraszała. Koszulka khaki idealnie uwydatniała jego silne ramiona. Była typową posturą wojskowego.

Tym razem Kojoci pchnęli detektywa na zimną ścianę.
 - Rozbierać się – padł rozkaz. Tony znieruchomiał. Nie był w łaźni, więc... Dłoń koło jego ucha dudnęła o ścianę aż podskoczył w miejscu. – Powiedziałem. Rozbierać się! – wycedził mu prosto do ucha jeden z Kojotów. Tony ledwo ściągnął buty, spodnie i koszulkę. Został jedynie w bokserkach.
- Gacie! – warknął ten sam głos. DiNozzo wstrzymał głos. Co oni zamierzają? Przelatywało mu przez głowę. Nie dość już go poniżyli? Najwyraźniej nie.
Wykonał polecenie i szybko dłońmi zakrył krocze. Wtem poczuł świst powietrza obok i krzyki przerażonej dziewczyny.
 - Kurwa – wymknęło mu się z warg, ale gwizdy i wycie Kojotów zagłuszyły go.
 - Zostawcie ją! – krzyknął. Wiedział, co chcą zrobić i nie mógł dłużej milczeć. W odpowiedzi coś klepnęło go w pośladki. Coś cienkiego i bambusowego. Następnie drapnęło go po dolnej części jego pleców i przeszło na wewnętrzną stronę jego ud. Dotykali go drapaczką do pleców!
Szlag! Przeleciało mu przez myśli.
To wykraczało poza wszystko. Był przyciśnięty do zimnej ściany, zupełnie nagi, na dodatek molestowany przez skurwieli! Ale to nie było najgorsze.
Najgorsze miało dopiero nadejść.

Bambusowe pazurki przejechały po jego oparzonych bokach wywołując u detektywa ból i dreszcze. Po chwili jego oprawca zaczął bić go drapaczką w pośladki. Najpierw lekko a potem z całej siły. Tony przygryzał wargi by nie dać tym draniom satysfakcji. Kiedy bicie ustało, odetchnął na chwile z ulgą. Ale tylko na chwilę, bo za chwilę jago całe ciało stężało, gdy poczuł jak drapaczka wślizguje się między jego pośladki.

O, kurwa! Zacisnął mocno zasłonięte powieki. To się nie dzieje naprawdę!       
Krzyk dziewczyny wyrwał go z odrętwienia i przerażenia. Te bydlaki ją gwałcili na jego oczach! I co z tego, że nic nie widział, jak wszystko doskonale słyszał! Słyszał każdy ruch, każdy krzyk, jak wychodził z niej i brutalnie wchodził. Jak miętolił jej piersi i pośladki, jak gryzł i cmokał jej plecy. Aż obrzydzenie go brało. Ledwie stał przy tej ścianie. Ledwo powstrzymywał się przed zwymiotowaniem, przed rozpłakaniem.

Skończył z nią w pięć minut, a potem zabrało się za nią dwóch na raz. Tony dłużej już nie potrafił. Cały drżał na ciele. Po chwili usłyszał zbawienne odblokowanie broni i pojedynczy strzał. Prysnął na niego strumień krwi. Po chwili ciało konwulsyjnie upadło na podłogę. Tony dłużej nie wytrzymał i szlochając opadł na ziemię.

***

Nie pamiętał drogi do łaźni. Dopiero, gdy prysnął na niego zimny strumień wody zorientował się, gdzie jest i co się z nim działo. W pęcherzu miał pusto, co świadczyło, że był skrajnie wycieńczony i odwodniony. Nie potrzebował lekarza by mu to powiedział. Stary Gringo wytarł go, bo Tony nie był w stanie. Następnie starszy mężczyzna wcisnął ubranie na detektywa i praktycznie niosąc, zaciągnął do celi.
 - Wytrzymaj – szepnął mu do ucha rozkaz. Ale Tony nie był pewien czy przypadkiem nie doznał ułudy słuchowej, ponieważ Gringo był niemową. Nie obchodziło to go jednak. Po prostu pozwolił by ciemność go pochłonęła.

***

Minęło kilka godzin, gdy obudziły go strzały i eksplozje. Coś działo się na zewnątrz. Słyszał krzyki meksykan ale i... nie... to halucynacja... ułuda... głosy amerykańskie?
 - Nie... nie... nie... – szepnął próbując się podnieść. Nagle drzwi jego celi z łomotem się otworzyły i stanął w nich Kojot, celując do niego z broni. Pociągnął za spust i po celi rozległy się dwa wystrzały. Tony skrzywił się czując ból w barku. Na chwilę stracił przytomność i nie usłyszał jak ciało kojota upada na zimną podłogę.

Do przytomności przywrócił, go ból. Automatycznie otworzył oczy i zamrugał. Podniósł prawą dłoń do oczu. Opaska zniknęła. Widział. Teraz jego uwagę przykuł mężczyzna przyciskający materiał do jego barku.
 - Cholera, szybciej! – krzyknął do kogoś – Kula uszkodziła tętnicę, niech to szlag!
Tony nic nie rozumiał. Oddech miał szybki i urywany. Było mu słabo i niedobrze. A szorstkie dłonie zadawały mu ból.
Szorstkie dłonie!
 - Gr... gringo... – szepnął, sprawiając, że mężczyzna spojrzał na niego.
 - Kazałem ci się trzymać – mężczyzna warknął na niego. Gdyby Tony był bardziej świadom sytuacji i przyjrzałby się mężczyźnie, dojrzałby gniew, wściekłość, bezradność i troskę w jego oczach i głosie.
 - Ty... – Tony nie dokończył. Oczy potoczyły mu się w głąb czaszki, głowa bezwładnie opadła na pierś, a klatka piersiowa przestała falować.
Był wolny od cierpienia, bólu, tych, którzy go torturowali i od zdrajców.         

5 komentarzy:

  1. Chandni to było... niesamowite. Aż brak mi słów. To naprawdę była najostrzejsza część. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się bardzo. Jeszcze bardziej juz nie chce bo roślinka zostanie nam z Tośka a tego nie chcemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nawet nie waż mi się robić z Tośka warzywka ! Ale tak, zgadzam się z Alexandrettą to było niesamowite..żeby nie rzec Zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! Ja chyba oszalałam, ale czy mi się zdaje, czy Stary Gringo to Gibbs?
    To było Ostre i to przez duże O! No ja nie mogę no, dziewczyno dawaj szybko ciąg dalszy, bo oszaleje! Tony musi żyć i być sprawny no!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sfora a ja myślałam, że nikt nie zauważy tego co ja ! Też uważam, że to Gibbsio bd :)

    OdpowiedzUsuń

Nowe opowiadanie

 A/N: Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale umieszczam post. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a w zasadzie przerabiam stare. Umie...