A/N: Dzisiaj nieco krócej ;) Ale najbardziej ostro wg Nas :D Shardiff miał używanie ale... oj... własnie się dąsa na mnie bo mu powiedziałam, że Ianto będzie dalej pisał historię. No, ok... pozwolę mu jeszcze sie wtrącić ;)
Zatem miłego trzymania. zestaw reanimacyjny podesłać? >:D
** Chandni**
Noc była spokojna lecz pełna bólu. Ciało Tony’ego owładnęła
gorączka. Jego organizm był wycieńczony i domagał się miłosierdzia
jakiegokolwiek. Zimna podłoga niestety nie pomagała na dłuższą metę. Chociaż
miał rozwiązane ręce i mógł z ciągnąć przepaskę, nie zrobił tego, bo nie był
wstanie unieść ociężałych rąk. Z trudem i wielkim wysiłkiem przewracał się z
boku na bok.
Tym razem przyszli po niego o świcie. Tony jęknął próbując
się podnieść, ale w końcu to uczynił. Nie związywali mu rąk. Jego nadgarstki i
tak były wystarczająco obtarte i opuchnięte. Jak zwykle zaprowadzili go do tego
samego pomieszczenia. Śmiali się i najwyraźniej kroiła się dla nich niezła
impreza. Chyba, że... Dodatkowo mogła istnieć opcja narkotyków, bo kto ich tam
wie.
Stary Gringo zajął swoje stałe miejsce, lecz nie wykazywał radości.
Był surowy i opanowany. Samym wzrokiem sprowadzał na ziemię Kojotów, którzy się
dobrze bawili. Nikt tu by się nie dziwił. Szczyle trzęśli portkami na widok
mężczyzny po czterdziestce, który wyglądem przypominał pirata. Miał siwe włosy związane
na karku gumką i dwumiesięczny zarost. Jego postura też odstraszała. Koszulka
khaki idealnie uwydatniała jego silne ramiona. Była typową posturą wojskowego.
Tym razem Kojoci pchnęli detektywa na zimną ścianę.
- Rozbierać się –
padł rozkaz. Tony znieruchomiał. Nie był w łaźni, więc... Dłoń koło jego ucha
dudnęła o ścianę aż podskoczył w miejscu. – Powiedziałem. Rozbierać się! –
wycedził mu prosto do ucha jeden z Kojotów. Tony ledwo ściągnął buty, spodnie i
koszulkę. Został jedynie w bokserkach.
- Gacie! – warknął ten sam głos. DiNozzo wstrzymał głos. Co oni zamierzają? Przelatywało mu przez
głowę. Nie dość już go poniżyli? Najwyraźniej nie.
Wykonał polecenie i szybko dłońmi zakrył krocze. Wtem poczuł
świst powietrza obok i krzyki przerażonej dziewczyny.
- Kurwa – wymknęło mu
się z warg, ale gwizdy i wycie Kojotów zagłuszyły go.
- Zostawcie ją! –
krzyknął. Wiedział, co chcą zrobić i nie mógł dłużej milczeć. W odpowiedzi coś
klepnęło go w pośladki. Coś cienkiego i bambusowego. Następnie drapnęło go po
dolnej części jego pleców i przeszło na wewnętrzną stronę jego ud. Dotykali go
drapaczką do pleców!
Szlag! Przeleciało mu przez myśli.
To wykraczało poza wszystko. Był przyciśnięty do zimnej
ściany, zupełnie nagi, na dodatek molestowany przez skurwieli! Ale to nie było
najgorsze.
Najgorsze miało dopiero nadejść.
Bambusowe pazurki przejechały po jego oparzonych bokach
wywołując u detektywa ból i dreszcze. Po chwili jego oprawca zaczął bić go
drapaczką w pośladki. Najpierw lekko a potem z całej siły. Tony przygryzał
wargi by nie dać tym draniom satysfakcji. Kiedy bicie ustało, odetchnął na
chwile z ulgą. Ale tylko na chwilę, bo za chwilę jago całe ciało stężało, gdy
poczuł jak drapaczka wślizguje się między jego pośladki.
O, kurwa! Zacisnął mocno zasłonięte powieki. To się nie dzieje naprawdę!
Krzyk dziewczyny wyrwał go z odrętwienia i przerażenia. Te
bydlaki ją gwałcili na jego oczach! I co z tego, że nic nie widział, jak
wszystko doskonale słyszał! Słyszał każdy ruch, każdy krzyk, jak wychodził z
niej i brutalnie wchodził. Jak miętolił jej piersi i pośladki, jak gryzł i
cmokał jej plecy. Aż obrzydzenie go brało. Ledwie stał przy tej ścianie. Ledwo powstrzymywał
się przed zwymiotowaniem, przed rozpłakaniem.
Skończył z nią w pięć minut, a potem zabrało się za nią
dwóch na raz. Tony dłużej już nie potrafił. Cały drżał na ciele. Po chwili
usłyszał zbawienne odblokowanie broni i pojedynczy strzał. Prysnął na niego strumień krwi. Po chwili ciało konwulsyjnie
upadło na podłogę. Tony dłużej nie wytrzymał i szlochając opadł na ziemię.
***
Nie pamiętał drogi do łaźni. Dopiero, gdy prysnął na niego
zimny strumień wody zorientował się, gdzie jest i co się z nim działo. W pęcherzu
miał pusto, co świadczyło, że był skrajnie wycieńczony i odwodniony. Nie
potrzebował lekarza by mu to powiedział. Stary Gringo wytarł go, bo Tony nie
był w stanie. Następnie starszy mężczyzna wcisnął ubranie na detektywa i praktycznie
niosąc, zaciągnął do celi.
- Wytrzymaj – szepnął
mu do ucha rozkaz. Ale Tony nie był pewien czy przypadkiem nie doznał ułudy
słuchowej, ponieważ Gringo był niemową. Nie obchodziło to go jednak. Po prostu
pozwolił by ciemność go pochłonęła.
***
Minęło kilka godzin, gdy obudziły go strzały i eksplozje.
Coś działo się na zewnątrz. Słyszał krzyki meksykan ale i... nie... to
halucynacja... ułuda... głosy amerykańskie?
- Nie... nie...
nie... – szepnął próbując się podnieść. Nagle drzwi jego celi z łomotem się
otworzyły i stanął w nich Kojot, celując do niego z broni. Pociągnął za spust i
po celi rozległy się dwa wystrzały. Tony skrzywił się czując ból w barku. Na
chwilę stracił przytomność i nie usłyszał jak ciało kojota upada na zimną
podłogę.
Do przytomności przywrócił, go ból. Automatycznie otworzył
oczy i zamrugał. Podniósł prawą dłoń do oczu. Opaska zniknęła. Widział. Teraz
jego uwagę przykuł mężczyzna przyciskający materiał do jego barku.
- Cholera, szybciej! –
krzyknął do kogoś – Kula uszkodziła tętnicę, niech to szlag!
Tony nic nie rozumiał. Oddech miał szybki i urywany. Było mu
słabo i niedobrze. A szorstkie dłonie zadawały mu ból.
Szorstkie dłonie!
- Gr... gringo... –
szepnął, sprawiając, że mężczyzna spojrzał na niego.
- Kazałem ci się
trzymać – mężczyzna warknął na niego. Gdyby Tony był bardziej świadom sytuacji
i przyjrzałby się mężczyźnie, dojrzałby gniew, wściekłość, bezradność i troskę
w jego oczach i głosie.
- Ty... – Tony nie
dokończył. Oczy potoczyły mu się w głąb czaszki, głowa bezwładnie opadła na pierś,
a klatka piersiowa przestała falować.
Był wolny od cierpienia, bólu, tych, którzy go torturowali i
od zdrajców.
Chandni to było... niesamowite. Aż brak mi słów. To naprawdę była najostrzejsza część. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. Jeszcze bardziej juz nie chce bo roślinka zostanie nam z Tośka a tego nie chcemy ;)
OdpowiedzUsuńNo nawet nie waż mi się robić z Tośka warzywka ! Ale tak, zgadzam się z Alexandrettą to było niesamowite..żeby nie rzec Zajebiste <3
OdpowiedzUsuńOMG! Ja chyba oszalałam, ale czy mi się zdaje, czy Stary Gringo to Gibbs?
OdpowiedzUsuńTo było Ostre i to przez duże O! No ja nie mogę no, dziewczyno dawaj szybko ciąg dalszy, bo oszaleje! Tony musi żyć i być sprawny no!
Sfora a ja myślałam, że nikt nie zauważy tego co ja ! Też uważam, że to Gibbsio bd :)
OdpowiedzUsuń